wtorek, 9 sierpnia 2011

Wielkie religie Wschodu



Andrzej Zwoliński – Wielkie religie Wschodu
(Petrus, 2008)

Dobra, zajmująca pozycja dla wszystkich interesujących się myślą i bogactwem duchowym Wschodu. Przestrzec jednak należy, że nie omawia ona i nie opisuje poszczególnych religii i wiar od podstaw, a jedynie nakreśla ich główną treść, dlatego osoby, które nie mają absolutnie żadnej wiedzy o buddyzmie i hinduizmie powinny zacząć od innych lektur, wprowadzających w problematykę przedmiotu. Inaczej zgubią się bardzo szybko, bo autor założył pewną podstawową znajomość tematu i  nie traci czasu na omawianie krok po kroku doktryny iluzoryczności świata (maya) czy znaczenia awatarów. Nie jest to jednak w żadnym razie dogłębna analiza filozofii i religii Wschodu, raczej nakreślenie tematyki: wymienienie szkół i odmian danej doktryny, ze szczególnym wyróżnieniem sekt buddyjskich i hinduistycznych, zwłaszcza tych działających na Zachodzie, a także – co bardzo ważne – przestrzeżenie przed technikami, które pod przykrywką niewinnych treningów fizycznych i psychicznych wprowadzają ludzi w szalenie niebezpieczne rejony ezoteryki i najprawdziwszego okultyzmu. Techniki te to m.in.: joga, medytacja, treningi psychotechniczne, ale także sztuki walki, medycyna niekonwencjonalna (np. homeopatia, irydologia), ekologia, ruch obrony zwierząt i wegetarianizm(!).

Przeczytałam już sporą ilość książek o religiach i filozofii Wschodu (m.in. pozycje napisane przez słynnych mistrzów zen jak Suzuki czy Dogen), dlatego cieszę się, mogąc dołączyć i tę do mojej skromnej kolekcji. To ciekawa pozycja, ale podkreślam raz jeszcze – trzeba mieć już jakieś pojęcie o bogatej problematyce zagadnienia zanim się po nią sięgnie.

Wadą książki jest brak bibliografii – mamy tylko liczne przypisy. Mylący jest opis na okładce, który sugeruje wprowadzenie do przedmiotu oraz omówienie islamu, którego tu brak.