sobota, 20 lutego 2016

Afera grypowa. Szczepionki, pieniądze i kłamstwa


Artur Dmochowski – Afera grypowa. Szczepionki, pieniądze i kłamstwa
(Prohibita, Warszawa 2015)

„Na aferę grypową złożyło się wiele wątków. Jest ona w konsekwencji znacznie bardziej złożona niż większość afer kryminalnych i korupcyjnych. Nie na wszystkie pytania znamy jeszcze odpowiedzi. Jedno wszakże wydaje się pewne: rząd i Ministerstwo Zdrowia z całym rozmysłem rozpowszechniały nieprawdziwe informacje dotyczące sytuacji epidemiologicznej, bagatelizując zagrożenie wirusem H1N1 i twierdząc, że dominuje zwykła grypa sezonowa. Władze zdawały sobie jednak sprawę, że stan faktyczny jest inny. Dowodem na to jest m.in. przekazywanie przez Krajowy Ośrodek ds. Grypy za granicę – do organizacji międzynarodowych, m.in. do WHO – innych danych niż ogłaszane w Polsce”.

Ewa Kopacz nie bez powodu zasłużyła sobie na przezwisko „Kłamacz”. O jej przekopywaniu smoleńskiej ziemi na metr żal nawet wspominać. Jej partia zresztą do dziś, nawet po utracie władzy, kłamstwami stoi i niczego poza nimi nie oferuje. Wystarczy porównać wypowiedzi polityków PO o programie „500+”. Przed wyborami grzmiano wszem i wobec, że nie ma na to pieniędzy, że budżet tego nie udźwignie, że Polska wybuchnie i zostanie po niej krater, jeśli podobny program wejdzie w życie. Teraz, gdy okazało się, że PiS zamierza solennie dotrzymać obietnic przedwyborczych, PO wrzeszczy każdego dnia i w każdej stacji, że rząd daje za mało i oni by dali dwa razy więcej i to każdemu dziecku bez wyjątku (czyli najpierw krzyk, że absolutnie nie da się znaleźć 17 miliardów, ale sami teraz by dali 40 miliardów). Mówi to ten sam rząd, za którego rodzice niepełnosprawnych dzieci protestowali leżąc na korytarzach sejmu, a Tusk twierdził, że nie może im zaoferować nawet złotówki.

Czy to jednak możliwe, że rząd złożony z ludzi tak notorycznie i bezczelnie kłamiących posunąłby się jednak do kłamstw w wyniku których kilka tysięcy Polaków, w całkowitej ciszy i bez świadomości reszty społeczeństwa, straciłoby życie? Książka Dmochowskiego dowodzi, że tak! Najprostszym dowodem jest zestawienie komunikatów rządu, wedle których żadnego zagrożenia nie ma, a przypadki zarażenia „świńską grypą” były sporadyczne i nieistotne, z oficjalnymi danymi wysyłanymi za granicę, wedle których w Polsce panuje pandemia i wszystkie próbki kontrolne stwierdzają obecność wirusa H1N1, podczas gdy szczepu sezonowej grypy, która to wedle słów Kopacz miała być odpowiedzialna za narastające w tamtym czasie zachorowania i zgony, nie stwierdzono!

Nie tylko nie zakupiono szczepionek przeciw wirusowi, ale przez utwierdzanie środowisk medycznych w przekonaniu, że pandemia do nas nie dotarła, praktycznie odbierano lekarzom wszelkie szanse na prawidłowe rozpoznanie choroby. Podczas, gdy w innych państwach Europy nakazano służbom medycznym traktować każdy przejaw grypy jako potencjalnie ten pandemiczny, u nas lekarze zapewnieni przez rząd, iż nie może to być H1N1, nie brali tej możliwości pod uwagę. Z tego też powodu tysiące osób, które w czasie trwania światowej pandemii zmarło w Polsce w wyniku nagłej zapaści zdrowotnej (charakterystyczne dla grypy H1N1 jest jej nieprzewidywalność i możliwość gwałtownego pogorszenia się stanu osoby zarażonej), nie zostało uznanych za ofiary wirusa!

Jest gorzej, niż można by sądzić. Rząd PO nie tylko nie kupił szczepionek, twierdząc, że pandemii nie ma, a w ogóle to szczepionki nie działają (kłamstwo!), nie tylko łgał ludziom w żywe oczy, przekonując (i to skutecznie) lekarzy i media, że żadnych zachorowań nie ma i być nie może, ale – co gorsza! – nabył też stare szczepionki na grypę sezonową, które, wedle książki Dmochowskiego, tylko naraziły szczepiących się na hospitalizację i zapalenie płuc (idzie zwłaszcza o kobiety w ciąży i dzieci). Dlaczego narażono życie tysięcy ludzi po raz wtóry? Czy nie ma to związku z kampanią firmy farmaceutycznej sprzedającej szczepionki na grypę sezonową? Z kampanią, w której aktywnie uczestniczyła niejaka prof. Brydak – odpowiedzialna z ramienia Ewy Kopacz za bezpieczeństwo epidemiologiczne Polski.

Dane przedstawione w książce przerażają. Jeżeli to wszystko prawda, są ludzie, którzy mają krew na rękach. I nikt o tym nie mówi. Zwłaszcza media.

Podaję link do spotkania z autorem, na którym dość dobrze omówiono cały ten horror: https://www.youtube.com/watch?v=5rWsjEqbwMI


wtorek, 2 lutego 2016

Szatańskie urojenie. Ateizm i jego pretensje naukowe


David Berlinski – Szatańskie urojenie. Ateizm i jego pretensje naukowe
(Prószyński i s-ka, Warszawa 2009)

„Przez ponad stulecie fizycy pysznili się faktem, że ich domeną jest to, co dziwne, osobliwe, nieoczekiwane, zagmatwane, abstrakcyjne. Tymczasem pojawił się związek, który był w stanie pojąć każdy intelektualny prymityw: wszechświat miał początek, a zatem coś musiało spowodować, że powstał. Gdzież byłaby fizyka, pytali fizycy, gdybyśmy zwracali choćby minimalną uwagę na oczywistości?”

Wydaje się, że nie trzeba wielkiego wysiłku intelektualnego, by stwierdzić, że Dawkins bredzi jak potłuczony, a Hawking plącze się we własnych stwierdzeniach. A jednak fakt, że ludzie biją nabożne pokłony przed ich schizofrenicznymi teoriami, które sprowadzić można do radosnego omijania problemów i ignorowania sprzeczności, dobitnie pokazuje, że intelekt to dziś towar deficytowy. Autor, jak sam o sobie mówi – świecki Żyd, napisał tę książkę w obronie myśli religijnej, zirytowany nadzwyczajną arogancją tak zwanych naukowców. We wstępie zaznacza: „Nie wiem, czy cokolwiek z tego [co głosi religia] jest prawdą. Ale jestem także pewien, że społeczność naukowa nie umiałaby stwierdzić, że to fałsz”. W krótkich rozdziałach Berlinski zadaje niewygodne pytania i wytyka nieścisłości co do teorii strun, teorii ewolucji, samolubnych genów i kosmologii kwantowej (polecam szczególnie jej „katechizm”).


Jeśli posiadacie rzadki dar używania logiki i nie przyjmujecie wynurzeń naukowych bezkrytycznie, prawdopodobnie nie znajdziecie w tej książeczce niczego odkrywczego i zaskakującego. Jeśli nie dostrzegacie jeszcze, że w naszych czasach „nauka” sprowadza się do argumentów: „kto nie wierzy w ewolucję, ten jest głupi i śmierdzi mu z uszu”, sięgnijcie nie tylko po Berlinskiego, ale i po polecanych przeze mnie Chaberka i Flew.