Robert Spencer – Niepoprawny politycznie przewodnik po
islamie i krucjatach
(Fronda, 2014)
Ponieważ
czytałam wcześniej „Prawdziwe oblicze islamu”, „Bluźnierstwo” oraz „Co tak naprawdę mówi Koran”, nic nie mogło mnie już zdziwić ni zaskoczyć w książce
Spencera. No, może poza informacją o dziewczętach, które spłonęły w pożarze
szkoły, ponieważ zablokowano im wyjście z tego powodu, że będąc w środku,
zdjęły okrycia, w których poruszały się po mieście. Lepiej, by dziewczyna
paliła się żywcem niż pokazywała się nieobyczajnie ubrana. Co przypomina
uwięzienie i dręczenie muzułmanki, które zakończyło się mordem z rąk strażnika
więziennego. Powodem było to, że kobieta i jej towarzysz mieli wypadek –
rozbili się na pomniku upamiętniającym Mahometa.
Plusem dla
Spencera jest za to przypominanie ludziom, że wyprawy krzyżowe nie były, jak
to się powtarza w poprawnie politycznych mitach, napaścią motywowaną chęcią czystego
zysku, a odpowiedzią (i to niezbyt rychłą, bo trzeba było czekać na prośbę o ratunek
wysłaną przez cesarza Bizancjum) na przemoc i gwałty zadawane chrześcijanom
oraz na zajęcie Bazyliki Grobu Pańskiego. Obawiam się jednak, że prawda znów
przeleci ludziom nad głowami, bo przecież i Chesterton próbował o niej
przypominać czytelnikom, a mity o złych krzyżowcach i biednych, niewinnych i
kryształowych muzułmanach wciąż plenią się bujnie i gęsto. Pisał: „Słuchając
osób potępiających krucjaty, można zaiste odnieść wrażenie, że krzyżowcy
napadli na jakieś cichutkie i niewadzące nikomu plemię ze środkowego Tybetu, o
którym świat nigdy przedtem nawet nie słyszał. A przecież na długo przed tym
nim pierwsza krucjata dotarła do Jerozolimy, muzułmanie dotarli niemal do wrót
Paryża. Krzyżowcy o mały włos a zdobyliby Palestynę, lecz muzułmanie o mały
włos a zdobyliby Europę. (...) W istocie krucjaty stanowiły kontratak.
Krzyżowcy byli armią obronną, która dla odmiany przejęła inicjatywę i odparła
wroga daleko do jego własnych siedzib.” „Ci, którzy twierdzą, że krucjaty były
po prostu agresywną wyprawą przeciw islamowi, są ofiarami przedziwnego
zapomnienia. Zapominają bowiem, że sam islam był po prostu agresywną wyprawą
przeciw starej i rządzonej prawem cywilizacji, kwitnącej niegdyś na obrzeżach
śródziemnomorskich.”
Nikt przytomny
oczywiście nie zaprzeczy, że krzyżowcy dopuszczali się czasem rzeczy niegodnych
chrześcijan, ale już mało kto wspomina, że Kościół z papieżem na czele potępiał
wszelkie nadużycia i niesprawiedliwość, zaś Bernard z Clairvaux, jeden z
głównych organizatorów drugiej krucjaty, osobiście udał się do Nadrenii, by
zakończyć niesłuszne prześladowania Żydów, powołując się tutaj na Pismo Święte
dla obrony innowierców (muzułmanie zaś powołują się na Koran dla ich
zabijania). Jak zauważa Spencer, fakty historyczne są takie, że nawet
uwzględniając niechrześcijańskie postępki krzyżowców, Żydzi i tak woleli
mieszkać na terenach zajętych przez Franków, niż przez muzułmanów. Dlaczego?
Dowiecie się z tej książki.