piątek, 30 kwietnia 2010

Historia filozofii w pigułce




MONIKA KIEREPKO - HISTORIA FILOZOFII W PIGUŁCE
(Astrum, Wrocław 2006)

Okładka głosi: "Wydawnictwo ASTRUM proponuje doskonały przewodnik dla uczniów szkół licealnych i nie tylko – Historię filozofii w pigułce. Jego autorka, Monika Kierepko, zwięźle, ale dokładnie opisała najważniejsze prądy i kierunki w filozofii, przedstawiła najbarwniejsze, najbardziej znaczące jej postacie, omówiła poglądy najwybitniejszych umysłów wszystkich epok. Słowem, zawarła w swojej książce wszystko to, co o filozofii wiedzieć się powinno. "

A prawda jest taka, że to wyjątkowo słabo przygotowana książka.

O dziwo zakłada ona, że czytelnik ma już jako takie rozeznanie w zagadnieniach filozoficznych (wbrew temu, co sugeruje wstęp - mianowicie, że książka ta ma stanowić zachętę do zapoznania się z pismami wielkich filozofów i dziejami myśli w ogóle) - np. wie, co to jest „kula Parmenidesa” (bo pod hasłem „Parmenides” nie ma o niej ani słowa). Ale nawet komuś zaznajomionemu z rozmaitymi zagadnieniami filozofii, książka nie przyda się jako pomocne w odświeżaniu pamięci kompendium - nie jest klarowna ani przejrzysta: przypomina raczej zlepek zdań na temat poszczególnych filozofów zaczerpniętych z innych książek.

Odradzam.


Biografia Disney'a




MARC ELIOT - WALT DISNEY. CZARNY KSIĄŻĘ HOLLYWOOD
(Twój Styl, Warszawa 2005)

Wbrew temu, co głosi okładka, nie jest to wnikliwe studium złożonej osobowości Disney’a.
Autor posługuje się niezbyt porywającym, acz łatwym w odbiorze stylem. Wątpliwości wzbudza za to tłumaczenie - zwłaszcza, że tłumacz nie potrafił wyjaśnić nawet prostej gry słów w tytule filmu „Plane crazy”, co odnosiło się do osobowości Disney’a i jego poczynań. Tłumacz napisał w przypisie, iż tytuł można przetłumaczyć jako „Szalony na punkcie samolotów”, pozostawiając nie zaznajomionych głębiej z językiem angielskim czytelników w stanie lekkiego zdziwienia. Tego nie można tak przetłumaczyć, drogi Panie. To się tak właśnie tłumaczy. Nie inaczej. Gra słów polega zaś na tym, że słowo „plane” wymawia się jak „plain”, zatem „plain crazy” może znaczyć „czyste szaleństwo”. Poza tym nazwa firmy Retlaw Enterprises zmienia się zaraz w Redlaw (chociaż Disney nazwał ją od swego imienia pisanego wspak).

Książka raczej zwięźle i prosto opisuje koleje życie wielkiego producenta. Cieszy, że porusza wątki unikane w tak zwanych „oficjalnych” biografiach filmowca - jak jego kontakty z mafią, praca dla FBI, jego despotyzm, poniżanie i wykorzystywanie pracowników studia, zagarnianie całej chwały tylko dla siebie i brak należnego szacunku dla utalentowanych, ciężko pracujących animatorów. Z książki możemy się m.in. dowiedzieć, że to nie Disney narysował myszkę Miki, lecz nigdy nie uznał współautorstwa swego dawnego przyjaciela; że kazał zaprojektować swój nowy podpis - logo; że mścił się na tych, którzy ośmielili się „zdradzać” jego wytwórnię (chociażby pragnąc utworzenia związków zawodowych).

Autor próbował pobieżnie omówić wpływ osobowości Disney’a na jego filmy i tworzone postaci, ale zrobił to zbyt obojętnie, niedokładnie, posuwając się przy tym do nadinterpretacji. Szkoda też, że jest tu bardzo niewiele wzmianek o samym procesie twórczym (chociaż trzeba przyznać, że Disney nigdy nie był zbyt uzdolniony plastycznie, a jego praca polegała w głównej mierze na ruganiu podwładnych - nigdy nie potrafił jasno wyrazić, co mu się właściwie nie podobało). Mimo wszystko autorowi udało się zebrać dość interesujących faktów, by zaciekawić książką nawet czytelnika niezbyt lubiącego biografie.

Polecam przeczytać, ale nie kupować - raczej poszukać w bibliotece.

środa, 28 kwietnia 2010

Kod Edy Vinci







A.R.R.R. ROBERTS jako DON BRINE - KOD EDY VINCI

(Zysk i S-ka , Listopad 2005)



Ta mała książeczka nie tylko bezceremonialnie miażdży bestseller Browna, obnażając całą nieprzebraną absurdalność znanego tytułu i naśladując „geniusz” autora, czyli zdolność do dorabiania filozofii i teorii spiskowych do absolutnie każdej rzeczy (co dane jest prawie każdej istocie ludzkiej o ilorazie inteligencji na poziomie wykrywalności) przy jednoczesnym szafowaniu rzekomą erudycją, ale zapewnia też przednią rozrywkę na nudny wieczór.


Bardzo dowcipna, lekka i sympatyczna lektura, którą szczerze polecam!



Pozwolę sobie przytoczyć mały fragment:

„Tash bez słowa pokazał na ścianę muzeum. Konający człowiek własną krwią napisał jedno zdanie rozchlapanymi czerwonymi literami. Testament niemetaforycznie napisany krwią:


KOŚCIÓŁ KATHOLICKI KAZAŁ MNIE ZABIĆ!


Donglan przez długą chwilę wpatrywał się w tajemniczy komunikat.

-Dlatego pana wezwaliśmy o takiej godzinie, doktorze - wyjaśnił Tash. - Z powodu tego tajemniczego zdania.

-To może być anagram - powiedział Robert.

-Przyszło nam to do głowy - odparł Tash.”


7+/10