piątek, 25 lipca 2008

Monk

Image Hosted by ImageShack.us


Serial Monk zaczął się całkiem intrygująco – detektyw z niezliczonymi fobiami to było coś ciekawego (chociaż już Poirot i Nero Wolf mieli swoje dziwactwa). Niestety wraz ze zniknięciem najbarwniejszej postaci (Sharony – pierwszej asystentki Monka) serial stracił sztywność kręgosłupa i zaczął wyraźnie niedomagać. Bez Sharony (zastąpionej przez równie źle napisaną, co źle zagraną Natalie) nie istniało napięcie między detektywem a asystentką, które nadawało werwy całemu przedsięwzięciu. Serial popadł w nudny schematyzm, stawał się sam dla siebie coraz sztuczniejszym przedstawieniem, a kolejne odcinki były tylko replikami sztywnego szkieletu. Brakowało nowych pomysłów, struktura kostniała coraz bardziej, mnożyły się niedorzeczności (Natalie narzeka, że nie stać jej na to i owo, a tu nagle okazuje się, że jej rodzice są bajecznie bogaci) i błędy (raz Trudy, żona Monka, ginie w podziemnym garażu, w następnej serii pod gołym niebem – przy aptece). Stagnacja i nuda nie pozwoliły mi przetrawić kolejnej serii i po prostu przestałam Monka oglądać.

Nie sięgnęłabym po książkę, gdyby nie desperacja – przez ponad godzinę dreptania po dusznej bibliotece (a dla kogoś z problemami sercowymi i słabymi kolanami to prawdziwa katorga) nie potrafiłam znaleźć ani jednej ciekawej pozycji.

Wiedziałam, że nie mogę oczekiwać wiele, ale – oczywiście - da się to przeczytać. Autor miał napisać książkę DLA FANÓW i to właśnie zrobił. Ci nie będą zawiedzeni. Dla zniechęconych kolejnymi seriami będzie to jak czytanie starych dowcipów, które słyszało się po wielokroć.


5+/10

czwartek, 24 lipca 2008

Kryminał z klasą

Image Hosted by ImageShack.us



ERLE STANLEY GARDNER – SPRAWA WYJĄCEGO PSA
(Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2002)

Doskonały kryminał! Jeszcze nigdy czytanie gatunku nie było tak relaksujące! Tekst jest płynny, niezwykle lekki w swej prostocie, zwarty, a ile w nim werwy!

Akcja przebiega błyskawicznie, kolejne wydarzenia następują po sobie z prędkością strzałów z pistoletu maszynowego – nie ma mowy o odłożeniu książki na później!

Polecam! Polecam! Polecam!

8+/10

wtorek, 22 lipca 2008

Bez cienia blasku

Image Hosted by ImageShack.us


PETER LOVESEY - DETEKTYW DIAMOND I ŚMIERĆ W JEZIORZE
(Amber, Warszawa 2008)

Okładka głosi: "Kryminał doskonały dla miłośników Agathy Christie, pełen niekonwencjonalnych postaci i wyrafinowanego humoru". A ponadto: "Powieści Loveseya, przełożone na 25 języków i wielokrotnie ekranizowane, zostały uznane za doskonałe". Okładki zwykle obiecują tak wiele, a książki dają z tego mniej niż mało.

Niekonwencjonalne postaci - brak.
Wyrafinowany humor - nie stwierdzono.

Nie wiem, co miałoby czynić tę powieść doskonałą, bo na pewno nie jest tym czymś brak zaskakującego zakończenia czy wstrząsających zwrotów akcji.

Można oczywiście przeczytać, ale polecam to tylko NAPRAWDĘ wygłodniałym fanom kryminałów. Wieje potworną nudą. Powieść jest nadmiernie rozwleczona, a przy tym brak jej ciekawych, przykuwających uwagę postaci.

Dodatkowo zaniżam ocenę za błędy zarówno tłumacza, jak i redaktora.

Detektyw Diamond to rzeczywiście diament - bez szlifierki nie podchodź! 3-/10

Lekarze i śmierć

Image Hosted by ImageShack.us


PETER CLEMENT - ZABÓJCZA PRAKTYKA
(Prima, Warszawa 2002)
PETER CLEMENT - STAN KRYTYCZNY
(Rebis, Poznań 2004)

Obie książki to standardowe pozycje gatunku. Niczym nie zachwycają, ale też niczym szczególnym nie rażą - ot, porządnie wykonana robota, która nie rozczaruje miłośnika thrillerów medycznych.

"Zabójcza praktyka" ma ciekawszą fabułę, a "Stan krytyczny" przeszkadza nieco swą "telewizyjnością" - niemal można dostrzec logo jakiejś stacji pod powiekami. Do tego te nazwiska bohaterów: McKnight, Richard Steele...Uch! Jak z taniej telenoweli!

Standard. Dostajemy dokładnie to, czego można się było spodziewać. Nic ponad to. 7/10

Image Hosted by ImageShack.us


ROBIN COOK - SZKODLIWE INTENCJE
(Rebis, Poznań 2000)

Trudno mi jednoznacznie określić, czemu tę książkę czytało mi się gorzej od thrillerów autorstwa Petera Clementa. Spełnia wszystkie wymogi, a jednak nie czyta jej się tak płynnie i gładko jak choćby "Zabójczą praktykę". I doprawdy nie wiem, gdzie dokładnie tkwi problem.

Przyznaję, że historia nie zaciekawiła mnie zbytni. Ale fabuła nie wpływa aż tak na jakość tekstu, a ten, choć przecież zupełnie poprawny, nie miał tej wcześniej wspomnianej płynności.
Może to wszystko jest zbyt sztuczne, zbyt "książkowe", zbyt typowe... Być może.

Chyba i tak napisałam o tej książce więcej, niż warte to uwagi. 5/10

niedziela, 20 lipca 2008

Mały, nudny leksykon

Image Hosted by ImageShack.us


JERZY BRALCZYK - LEKSYKON NOWYCH ZDAŃ POLSKICH
(Świat Książki, Warszawa 2005)

Ilekroć udawało mi się trafić na program "Ojczyzna polszczyzna" profesora Miodka, oglądałam go z największą przyjemnością. Fascynowały mnie ( i nadal fascynują) siła i piękno słów - moc i potęga języka. Ale urzekała również nieskrywana radość i pasja, którymi profesor emanował, rozprawiając o kolejnych problemach lingwistycznych i z przejęciem odpowiadając na pytania widzów. Językoznawca Jerzy Bralczyk jakoś nigdy nie zaskarbił sobie więcej niż dwóch minut mojej uwagi.

Nie potrafię przetrawić tego leksykonu. Nie przemawia do mnie styl autora ani jego silenie się na żarty. Nudzi mnie i odstręcza ta cieniutka przecież książeczka. I doprawdy nie wiem, co takiego autor uczynił, że choć wszystko ma tu sens i uzasadnienie, to całość jawi mi się jeno jako nudny, zaplątany bełkot bez przekonania.

4/10

W zamian polecam arcyciekawe pozycje spod pióra profesora Miodka:
-RZECZ O JĘZYKU (Ossolineum, Wrocław 1983)
-ODPOWIEDNIE DAĆ RZECZY SŁOWO (PIW, Warszawa 1993)
Trzeba jednak pamiętać, że są to książki stare i niektóre porady są już dla nas nieaktualne (słowo "pielęgnacja" - na ten przykład - nie jest już błędem językowym).

...

sobota, 19 lipca 2008

Trochę kina...

Dziś bez ocen. Dwie książeczki dla kinomanów.

Image Hosted by ImageShack.us


STEPHANE BONNOTTE - LOUIS DE FUNES
(Assimil, Kraków 2003)

Ze szczerym zdumieniem dowiedziałam się, jak wiele wspólnych cech łączy mnie z moim ulubionym aktorem - ambicja, perfekcjonizm, pewna niezdolność do odczuwania spokoju ducha i komfortu, pracoholizm, paraliżująca nieśmiałość, życie w kajdanach obaw i lęków, poświęcenie dla pasji, która odbiera zdrowie fizyczne (!) i spokojność umysłu, pozbawia zdolności prawdziwego "wypocznienia", lęk przed krytyką o brak zaufania do ludzi...

Książka nie tak ciekawa jak krótki dokument telewizyjny, który swego czasu wyemitowała TVP2, niemniej warta przeczytania.


Image Hosted by ImageShack.us


JAN KOCHAŃCZYK - FILMOWE SKANDALE I SKANDALIŚCI
(Wydawnictwo książkowe Twój Styl, Warszawa 2005)

Całkiem ciekawa pozycja - po dwie trzy kartki na każdego skandalistę (m.in. Disney, Kubrick, Chaplin, Eisenstein) łącznie z krótką notą biograficzną każdego. Książce zarzucam fatalną jakość zamieszczonych zdjęć i...parę kłujących w oczy literówek.

...

poniedziałek, 7 lipca 2008

Jak pech to pech...

...



Prawie natychmiast po zamieszczeniu mojego pierwszego posta, mój stary, rozpadający się laptop postanowił wyłączyć się na zawsze.

Tak oto straciłam moje okno na świat.

Co gorsze, nie mogę pracować nad zakończeniem mojej trzeciej powieści.

Jedyne co teraz robię, to pogrążanie się we wściekłej frustracji.

W takich chwilach przydałyby się takie rzeczy jak "życie" i "kumple".



...