czwartek, 4 listopada 2021

Tajemniczy opiekun


 

Jean Webster – Tajemniczy opiekun

(Wydawnictwo Rytm)

 

Rozumiem dobrze zamysł tej książki – rozrzewniające, naiwne listy sierotki, którą tajemniczy bogacz niespodziewanie posyła z ochronki do college’u. Z założenia urocze. Ale powiem wprost – kupiłam to czytadło tylko i wyłącznie dla okładki. I poza okładką nie ma w nim nic, co mogłoby mi się podobać.

 

Pamiętacie fabułę „Ani na uniwersytecie”? Ja też nie, ale mogę w ciemno założyć się o grube pieniądze, że jeśli kiedyś ponownie ją przeczytam, na pewno okaże się o wiele bardziej treściwa, a fabuła nie będzie czynić wrażenia przewidywalnej aż do obrzydzenia.

 

Sytuację pogorszył wydawca, kłamiąc bezczelnie na okładce, iż „rozwiązanie zagadki (tożsamości opiekuna) jest zaskakujące i niespodziewane”. No cóż, jeśli to nie jest kłamstwo, to musi on uważać swych czytelników za ludzi po lobotomii z komplikacjami. Jest jakaś granica żenady opisów okładkowych, ale jemu najwidoczniej nieznana. Naprawdę, gdybym dostała od niego worek literówek, mniej by mnie zirytował.

 

Poza tym mam jakieś dziwne, może niesprawiedliwe wrażenie, że ta książka rodziła się z pewnego przymusu. A już na pewno nie chciało się autorce ładnie kroić zakończenia, więc gwałtownie ucięła wszystko przecukrzonym (choć spodziewanym od strony nr 51) happy-endem.

 

Postawię tę książkę na półce w roli ładnego obrazka. Do niczego więcej nie dam rady jej polecić.