Jest powód, dla którego Einstein wściekał się, gdy nazywano go ateistą. Przed śmiercią zdążył poznać go również Antony Flew. Ten powód to DOWODY NAUKOWE.
„Słynny ateista uwierzył w Boga. Jeden z czołowych ateistów świata wierzy teraz w Boga, powołując się na argumenty o charakterze zasadniczo naukowym”. Pod takim nagłówkiem 9 grudnia 2004 roku agencja Associated Press podała wiadomość, w której pisano: „Brytyjski profesor filozofii, będący od ponad pięćdziesięciu lat jednym z czołowych orędowników ateizmu, zmienił front.” (...)
Co ciekawe, reakcja
kręgów ateistycznych na depeszę AP graniczyła z histerią. Jedna z ateistycznych
stron internetowych powołała nawet specjalnego korespondenta, który co miesiąc
zamieszczał najnowsze materiały na temat odstępstwa Flew od prawdziwej wiary. W
wolnomyślicielskiej blogosferze zaroiło się od niedorzecznych przytyków i
sztubackich karykatur. Ludzie, którzy piętnowali inkwizycję i palenie czarownic
na stosach, teraz upajali się własnym polowaniem na heretyka. Orędownicy
tolerancji okazali się mało tolerancyjni. Najwyraźniej zelanci religijni nie
mają monopolu na dogmatyzm, nieokrzesanie, fanatyzm i manię prześladowczą.
Jednak oszalały tłum
nie jest w stanie zmienić przeszłości. A dokonania Flew na niwie ateizmu
przewyższają wszystko, co mają do zaproponowania dzisiejsi ateiści”.
„Jeśli chodzi o ocenę „apostazji” Flew, Dawkinsowi zapewne nigdy nie
przyszło na myśl, że filozofowie – wielcy czy mniej znani, młodzi czy starzy –
zmieniają poglądy kierując się dowodami”.
(z Przedmowy)
Anthony Flew – Bóg istnieje. Dlaczego najsłynniejszy ateista zmienił swój światopogląd.
(Fronda, Warszawa 2010)
Chesterton napisał kiedyś: „Kiedy
wreszcie przestanę pisać eseje i porzucę złudne miraże rozsądku na rzecz
problemów wiecznie aktualnych, jakie są poruszane w tanich romansach, chciałbym
przedtem stworzyć ostatnią książkę - gniewną, wściekłą książkę, skierowaną do
racjonalistów i żądającą od nich, by przestali być tak kompletnie
irracjonalni”, pewien kardynał (pamięć mnie zawodzi który) powiedział zaś: „Mój
Boże! W ile rzeczy trzeba wierzyć, żeby być ateistą!”. Wielkim propagandowym
osiągnięciem ateistów jest to, że wpoili w społeczeństwo przekonanie, że
autentycznie istnieje coś takiego jak spójny, uporządkowany, pełny i racjonalny
system ateistyczny, oraz to, że ich ateizm opiera się na czymkolwiek innym niż
wiara. Tymczasem, jak to wykazał Tresmontant w „Problemie istnienia Boga”,
Sartre, jedyna osoba na świecie, która próbowała stworzyć coś w rodzaju ateizmu
absolutnego, mimowolnie wykazała, że całkowity ateizm może równać się jedynie
całkowitemu absurdowi, a żaden z dzisiejszych modnych, walczących ateistów (jak
Dawkins) nawet nie spróbował podjąć problemu istnienia praw fizyki i podległego
im, uporządkowanego, podtrzymującego życie i działającego wedle dającej się
poznać umysłem logiki wszechświata (ateistyczny fizyk, który fakt powstania
życia kwituje słowami „zdarzył się cud”, może dać do myślenia!).
Smutne jest to, że ludzie
powołujący się na rozum i logikę, nie widzą swych własnych błędów logicznych,
swego zaślepienia i fanatyzmu. Dawkins, który przyznał, że jego światopogląd
opiera się na wierze, nadal uważa kwestię istnienia Boga za problem czysto naukowy, choć
nawet pozytywiści nie byli tak głupi, by móc godzić się na podobne
sprzeczności. Ignoruje on fakt, że jego własna wiara nie może być podparta
żadnym dowodem i bezlitośnie wyśmiewa i atakuje tych, którzy ośmielają się posiadać choć
odrobinę odmienne zdanie od niego (ale
czego spodziewać się po kimś, kto pracę rzekomo naukową rozpoczyna od słów:
„Moim celem jest z każdego człowieka uczynić ateistę” i kto celowo przekłamuje
wypowiedzi Einsteina). To właśnie dlatego Chesterton napisał kiedyś o
materialiście: „Już dawno doszedł do wniosków, które determinują wszelkie inne
wnioski. To nie dowody naukowe sprawiły,
że zaakceptował materializm. To materializm zabrania mu akceptować dowody
naukowe.” Ja do dziś czekam, i świat też czeka, na jakikolwiek argument tych
głośnych „nowych ateistów” przemawiający za ateizmem, który nie będzie błędem
logicznym, który nie będzie się miał do prawdziwie logicznej argumentacji jak
pięść do nosa, który nie będzie opierał się na wyrywanych z kontekstu
wypowiedziach i przeinaczaniu prawdy (przy celowym ignorowaniu niewygodnych
kwestii i świadomym przekłamywaniu), słowem – na argument rozumny. I jedno jest
pewne – od takich jak Dawkins na pewno się ich nie doczekamy.
Przejście
Anthony'ego Flew do obozu teistów nie jest niczym więcej, jak tylko naturalnym
rezultatem osiągnięcia konkluzji w rozumowaniu. Kiedy matematyk osiąga absurdalny wynik, musi dojść do wniosku, że albo
popełnił błąd w wyliczeniach, albo że same założenie jest błędne. To byłoby
działanie racjonalne; Dawkins i jemu podobni wybrali inną opcję – fanatycznie
obstawanie przy swoim. Flew ze swej strony napisał: „Wierzę teraz, że wszechświat
powołała do istnienia nieskończona Inteligencja. (...) Dlaczego w to wierzę,
skoro przez ponad pół wieku broniłem światopoglądu ateistycznego? Najkrócej
mówiąc dlatego, że moim zdaniem taki
właśnie obraz świata wyłania się ze współczesnej nauki. (...) Krótko
mówiąc, moje odkrycie Boga wynikło z pielgrzymki rozumu, a nie wiary”.
Autor nad wyraz zwięźle
przedstawia swą drogę do rozumowego czy intelektualnego odkrycia Boga jako
jedynego sensownego wyjaśnienia problemów istnienia wszechświata i
uporządkowania materii. Książkę uzupełniają dwa interesujące dodatki – krytyka
„nowego ateizmu” Varghese’a i rozmowa Flew o Jezusie z N. T. Wrightem. Dlaczego o Jezusie akurat, skoro autor rozumowo przyjął wiarę w Boga, ale nie wiarę w jakiekolwiek objawienie (bo to dopiero następny krok, jak sam zauważył)? Napisał: „Szczerze mówiąc, uważam, że religia
chrześcijańska jest jedyną religią, która w sposób oczywisty zasługuje na
szacunek i cześć, niezależnie od tego, czy jej pretensje do tego, że została
objawiona przez Boga, są uzasadnione. Żadna inna religia nie ma równie
wspaniale uzupełniających się propagatorów jak z jednej strony charyzmatyczny
Jezus, z drugiej zaś pierwszorzędny intelektualista św. Paweł. Praktycznie całą
pracę intelektualną związaną z interpretacją treści chrześcijaństwa wykonał św.
Paweł, człowiek obdarzony znakomitym umysłem filozoficznym, a także potrafiący
mówić i pisać we wszystkich liczących się w owym czasie językach. Jeżeli
sądzicie, że prawdziwa religia Wszechmocnego dopiero zostanie ustanowiona, to
wydaje mi się, że będzie musiała zmierzyć się z chrześcijaństwem”.
Czy małpa może przypadkowo wystukać na klawiaturze sonet Szekspira? Albo – czy wszechświat zmieniony w komputer mógłby go losowo wygenerować? Jak to matematycznie wykazać? O tym dowiecie się z tej książki!
Czy małpa może przypadkowo wystukać na klawiaturze sonet Szekspira? Albo – czy wszechświat zmieniony w komputer mógłby go losowo wygenerować? Jak to matematycznie wykazać? O tym dowiecie się z tej książki!