piątek, 10 września 2010

Przypomnimy to panu hurtowo



Philip K. Dick - Przypomnimy to panu hurtowo
(Prószyński i S-ka, Warszawa 1998)


"Przypomnimy to panu hurtowo" to drugi tom z serii zebranych opowiadań jednego z najsłynniejszych twórców literatury science-fiction. Wstęp przestrzega nas, że teksty te pochodzą z wczesnego okresu twórczości pisarza i dlatego mogą nas razić swoją banalnością.

Tak jest w istocie - opowiadania tu zawarte są nie tylko banalne, fabularnie zbyt proste do przewidzenia, niczym nie zaskakujące, ale równocześnie niedopracowane od strony czysto technicznej - źle poprowadzone, słabe narracyjnie, niezbyt dobrze zredagowane, suche, pozbawione uczucia, kulejące formą...

A jednak te nadzwyczaj proste, banalne opowiadania czyta się całkiem nieźle, jeśli tylko ma się ku temu warunki - gdy jest się w nastroju na spokojny wieczór przy filmie klasy B. Krótkie i zwięzłe historyjki z powodzeniem zastąpią nam taki seans. I muszę tu przyznać, że zbiorek ten - z uwzględnieniem całej jego słabości i wszystkich braków - podobał mi się o wiele bardziej niż "Mozaika" Orsona Scotta Carda. Ani antologia jego opowiadań (poza jednym, bardzo słaba), ani jego najsławniejsza powieść ("Gra Endera") nie zachęcały mnie do sięgnięcia po kolejne pozycje tego autora. Natomiast prościutkie, a nawet naiwne momentami opowiadania Dicka zapewniły mi dostatecznie relaksujący wieczór, by nakłonić mnie do wypożyczenia kolejnego tomu serii.

Podsumowując: słabe, ale czasem człowiek ma ochotę na słabszą herbatę i niezbyt doprawioną potrawę, a także na niezbyt wymagającą książkę i banalny film. Ten zbiorek będzie jak znalazł na taki właśnie dzień. Wtedy i tylko wtedy będzie się on podobać.