Michael P. Foley - Dlaczego jemy ryby w piątek?
(Świat Książki, Warszawa 2010)
Tytuł ten książki może być mylący - zdaje się sugerować kompendium wyjaśniające teologiczne podstawy pewnych chrześcijańskich tradycji. Tymczasem książka to zbiór ciekawostek na temat katolickiego pochodzenia najróżniejszych rzeczy - od słowa "goodbye" (God be with you), przez togi sędziowskie do Dnia Kolumba. Oczywiście, książka skupia się na amerykańskim społeczeństwie - angielskim języku, świętach i tradycjach (np. Halloween), ale nie brak w niej i polskich akcentów (pączki!!).
Niestety, nie jest to zbyt zajmująca lektura. Autor nie może poszczycić się wciągającym stylem, a do tego prześlizguje się ledwie po wybranej cząstce tematu, często przy tym lekceważąco traktując pewne aspekty chrześcijaństwa (- pisze np., że chrześcijanie uważali śmierć za rodzaj drzemki... Bzdura. Zawsze uważali śmierć za śmierć - piekło ludzkiej egzystencji. Gdzie indziej podaje, że Maria Magdalena była skruszoną prostytutką, chociaż to tradycja przyjęła taki obraz rzeczy i nie powinno się go uważać za fakt niepodlegający dyskusji).
Można przeczytać, jako że zawiera całkiem sporą garść interesujących ciekawostek, ale doradzam raczej wypożyczenie niż kupno.
Niestety, nie jest to zbyt zajmująca lektura. Autor nie może poszczycić się wciągającym stylem, a do tego prześlizguje się ledwie po wybranej cząstce tematu, często przy tym lekceważąco traktując pewne aspekty chrześcijaństwa (- pisze np., że chrześcijanie uważali śmierć za rodzaj drzemki... Bzdura. Zawsze uważali śmierć za śmierć - piekło ludzkiej egzystencji. Gdzie indziej podaje, że Maria Magdalena była skruszoną prostytutką, chociaż to tradycja przyjęła taki obraz rzeczy i nie powinno się go uważać za fakt niepodlegający dyskusji).
Można przeczytać, jako że zawiera całkiem sporą garść interesujących ciekawostek, ale doradzam raczej wypożyczenie niż kupno.