poniedziałek, 20 września 2010

Inaczej o średniowieczu


Regine Pernoud – Inaczej o średniowieczu
(Marabut, Volumen, Gdańsk – Warszawa 2002)

W dzisiejszych czasach żyjemy mitami i legendami, a nie faktami. Mamy jakieś wyobrażenia o świecie (zwłaszcza o historii), a nie znajomość rzeczy.

Ludzie myślą, że Galileusz spłonął na stosie albo wkładają w usta Darwina dogmat o rzekomym pochodzeniu człowieka od małpy (w rzeczywistości Darwin NIGDY nie powiedział, że człowiek pochodzi od małpy - powiedział, że szympansy i człowiek mają wspólnego przodka). Jedną z najciężych niesprawiedliwości jest ocenianie właśnie średniowiecza (i chociażby hiszpańskiej inkwizycji) na podstawie mitów i legend pokutujących w świadomości masowej, a nie konkretnych faktów.

Tymczasem, z czego większość nie zdaje sobie sprawy, a tak zwana edukacja jeszcze nam w uzyskaniu tej świadomości przeszkadza, średniowiecze w zestawieniu z naszymi czasami jest okresem wolności, poszanowania godności ludzkiej i nie znane mu jest zakłamanie, fanatyzm i uprzedmiotowienie człowieka, które panuje dzisiaj. Dlatego w obronie tej epoki stawał jeden z największych myślicieli wszech czasów - G.K. Chesterton. Mediewistka Regine Pernoud również chce nas przekonać o mylności panujących nad nami poglądów.

Dzisiaj mówi się o "wychodzeniu ze średniowiecza" jako o postępie (zwłaszcza chodzi o pseudo-feminizm), ignorując kompletnie fakt, że to tak zwane Odrodzenie z jego powrotem do prawa rzymskiego i poddaniem całego światopoglądu antykowi doprowadziło do nawrotu niewolnictwa, uprzedmiotowienia człowieka i odarciu kobiety z godności istoty ludzkiej. Średniowiecze nie znało niewolnictwa, człowiek szybko stawał się niezależny wobec prawa i obyczajów (dorosłość u chłopców to wiek 14. lat) - nikt nie był panem jego życia i śmierci (co się zmieniło z nawrotem do prawa rzymskiego, gdzie liczył się tylko ojciec rodziny, nikt więcej), a kobiety mogły się kształcić, parać się niemal wszystkimi zawodami i odnosić prawdziwe sukcesy niezależnie od mężczyzn (niepotrzebna była zgoda męża na podjęcie określonej działalności). Dość powiedzieć, że królowe były równe królom, a młoda, obrotna kobieta mogła na ten przykład zarządzać męskim zakonem (!).

Cienka książeczka pani Pernoud jest napisana zwięźle - miejscami aż nazbyt zwięźle moim zdaniem. W dodatku skierowana jest do Francuzów orientujących się mniej więcej w zdarzeniach, o których wychowankowie innych krajów najpewniej nigdy nie zasłyszeli (niestety, nie przygotowano stosownych przypisów), do tego traktuje jedynie o Europie Zachodniej, nie przejmując się w ogóle krajami słowiańskimi.

Mam zastrzeżenia do tej pozycji, nie jest zadowalająca. Zbyt zwięzła, zbyt ograniczona co do kręgu czytelników, zbyt prześlizgująca się niekiedy po temacie. Mimo wszystko warto się z nią zapoznać, tak samo, jak warto jest dociekać prawdy, a nie zatrzymywać się na mitach.