(Iskry, Warszawa 1983)
Zaskakująco nudna, nabrzmiała od materialistycznej magii, czyli oparta na cudownych mocach materii i techniki opowieść o astronaucie, którego pozaziemska rasa chce użyć, by - jakoby restartując wszystko u prapoczątku - odmienić oblicze kosmosu i zamieszkujących go stworzeń. Pierwsze moje spotkanie z Peteckim i rozczarowanie straszne. Dawno już nie czytałam czegoś równie nużącego.
Nie polecam. Nawet fanom hard sf.
Nie polecam. Nawet fanom hard sf.