poniedziałek, 30 maja 2016

Wykreślone imię


Rhiannon Lassiter – Wykreślone imię
(W.A.B., Warszawa 2009)

Książką ta została w bibliotece oznaczona jako poziom III, co oznacza, że jest przeznaczona dla czytelników w wieku 11-14 lat. Mam spore wątpliwości, czy jedenastolatki powinny dla relaksu czytać sobie książki, gdzie ot tak pojawiają się słowa „magia wudu”, „czarna msza”, „czarna magia”, „podtekst seksualny”, „lesbijki”, „pakt z diabłem”, zaś bohaterki (młode dziewczynki), krzyczą na siebie: „Ty suko!”.

Ale nawet gdyby sięgnął po to ktoś starszy, czy warto? Trzy dziewczynki wymyślają grę o cechach okultyzmu, odprawiają rytuał i przebudzają „jakąś mroczną siłę” (dalej nazwaną wprost „demonem”), która powołuje do życia duchy „ze snów, lęków i bajek”. W ten sposób pojawia się chłopak - Lis, gadające drzewo, dzieci skrzyżowane z gawronami, paskudne owady, lalka oplatająca wszystko włosami i para mimów, których widać w lustrze i szybach. Wyraźna jest tu inspiracja „Alicją w krainie czarów”. Tyle, że tam kot z Cheshire nie współżyłby z Alicją (z gwałtem czy nie), by spłodzić z nią dziecko.

Nie, nie warto.

Poza tym uważam, że książki, zwłaszcza te dla dzieci, nie powinny w ogóle tykać brudu, jakim jest okultyzm – z jednej strony niby jest jakaś przestroga, że zabawa w czarną magię nie przyniesie nic dobrego, a z drugiej jest wesoło, bo można pokonać demony mocą wyobraźni. Aha… Pewnie dlatego naziści tak dogłębnie wchodzili w okultyzm i czarne rytuały. Myśleli, że mają wyobraźnię. Tak samo myśli o sobie autorka.