środa, 4 maja 2016

Myśli nieuczesane wszystkie


Stanisław Jerzy Lec – Myśli nieuczesane wszystkie
(Noir Sur Blanc, 2015)

Długo ostrzyłam sobie ząbki na ten tomik, mając w pamięci parę zgrabnych sentencji Leca, z jakimi dane mi było się zetknąć. Tym większe było moje rozczarowanie (zwłaszcza, że wydałam pieniądze!), gdy okazało się, że z blisko 700 stronicowej książki mogę wyłowić jedynie kilka naprawdę udanych myśli, dryfujących w mętnej brei nudy. Mistrz lapidarności? Geniusz paradoksu? Nie zgadzam się. Lec oczywiście rozbraja utarte frazesy i banały, starając się obnażyć ich pustkę, lecz w nazbyt wielu miejscach widać, że jest to dla niego raczej praca w kamieniołomach niż naturalna dowcipność – kluczy wciąż wokół tych samych, nudnych tematów (ludożercy, płonące stosy, nieistnienie) i mozolnie usiłuje wykuć z nich coś nowego, tworząc tak naprawdę jedynie nieśmieszne wariacje tych samych rzeczy. Jajecznica z koperkiem czy solą pozostaje nadal jajecznicą, toteż naprawdę nie trzeba wielu stron, by się Lecem przejeść.