William Meacham – Spisek przeciwko Całunowi. Jak błędnie
potępiono i zbezczeszczono najcenniejszą chrześcijańską relikwię.
(AA, Kraków 2015)
„Historia tego, jak relikwia była „konserwowana” w ostatnich
dwóch dziesięcioleciach, jest (…) szczególnie smutna. Podobnie jak fiasko
datowania izotopem węgla C-14, znaczy ją ignorancja, niekompetencja, upór i
oportunizm, ale wyniki są dużo gorsze. Zniszczenia, jakich dokonano, są trwałe,
a utracone dane – utracone bezpowrotnie”. „Całun, który od ponad czterech
wieków pozostawał w stanie nienaruszonym, już nie istniał”.
Nie ma bardziej zagadkowego artefaktu w historii ludzkości jak
Całun Turyński. I to nie względu na to, że stanowi relikwię dla religii, która
stworzyła cywilizację, lecz – podchodząc do rzeczy ściśle naukowo – nie ma
żadnego innego przedmiotu, który tak bardzo opierałby się nauce, nie pozwalając
wytłumaczyć swego istnienia. Być może właśnie dlatego, że nauka w żaden sposób
nie potrafi wyjaśnić, jak przedmiot ów powstał, został poddany procesowi
niszczenia danych i naukowo „zabity”.
Co prawda autor nie podziela raczej poglądu o celowej szkodzie,
ale nie podaje jednocześnie niezwykle ważnej informacji, jaką można znaleźć np.
w książce „Całun Turyński. Relikwia czy
genialne fałszerstwo?” Tarnowskiego (polecam!) – że ogłoszono ogromną nagrodę
dla tego, kto dowiedzie, że Całun jest fałszerstwem. Tak! Nie dla tego, kto
rozwiąże jego tajemnicę, lecz dla tego, kto dowiedzie pożądanej tezy. Niemniej
nawet bez równie ważkich danych książkę czyta się ze ściśniętym sercem – trudno
bowiem uwierzyć, że sławne już badanie datowania izotopem C-14 było w istocie
tak niewiarygodną, przechodzącą ludzkie pojęcie farsą! Samo pobieranie próbki
należało by określić jako cyrk na kołach! Niestety, duża w tym wina
przedstawicieli Kościoła, którzy w wielu przypadkach zachowywali się tak, jakby
chcieli czynnie mu zaszkodzić (w innym wypadku skala ignorancji i uporu
zasługuje na medale i pomniki).
Książka jest nieco chaotyczna i nie do końca klarowna – autor
rzuca sobie na przykład luźno nazwisko Barriego Schwortza, tak jakby było dla
czytelników oczywiste, czym zajmuje się prowadzona przez niego strona (ja wiem,
bo czytałam bardzo ciekawe „Oblicze prawdy. Żyd, który badał Całun Turyński”,
który gorąco polecam). Niemniej uzupełnia o wiele szczegółów fascynujący a zarazem tragiczny obraz, jaki wyłania się z książki Tarnowskiego i wydanego przez Rossikon-Press wywiadu ze Schwortzem.
Te trzy pozycje powinny wywołać krwawienie serca – szczególnie u tych, którzy
wierzyli w naukę jako bezstronne dążenie do prawdy.