piątek, 4 października 2013

Kto zabił Jezusa?

Paweł Lisicki - Kto zabił Jezusa?
(M, 2013)

Specjalnie się nie zdziwiłam, gdy nasza niemoralna (ochochochocho, jakie to śmieszne, gdy kilkulatek pyta o punkt G i zastanawia się, czy jest gejem - zaraz potem nadamy kolejny materiał opluwający polską historię, tradycję i kulturę, i wtedy dopiero będzie można się pośmiać!) TVP wydała pieniądze na obrażający nas serial. To Polska jest winna wojny, płeć nie ma znaczenia, więc niech mały Jasio, którego trzeba pouczyć o stosowaniu prezerwatyw w wieku 9. lat (autentyczna propozycja z programu minister do spraw równości w rządzie Tuska!) odkrywa w sobie lesbijkę zamkniętą w ciele chłopczyka, a za Holocaust odpowiada chrześcijaństwo ze świętym Pawłem (czyli dumnym ze swego pochodzenia Żydem) na czele (zaplanował to wszystko z góry! No jasne!). To wszystko i tak stanowi maleńką kroplę w ocenie skrajnych absurdów, jaki nas zalewa. Książka Lisickiego jest odpowiedzią na jedną z wyżej wymienionych tez.

Zalew niewiarygodnych w swej bezczelności i (niestety) skali oddziaływania kłamstw jest przytłaczający. Już choćby pomysł że Apostołowie (sami Żydzi!) rozgłaszali antysemickie hasła jest tak absurdalny, że zdroworozsądkowemu człowiekowi mózg może skręcić się w kokardkę. A jednak takie i podobne im tezy są ochoczo propagowane i nagłaśniane w mediach – krzyk i oburzenie zastępują logikę i trzeźwe myślenie, wpajając całym masom biernych odbiorców medialnej papki, że u źródeł chrześcijaństwa (a więc i całej cywilizacji!) nie stoi nauczanie Jezusa (nawet jeśli sprowadzimy je do rozwodnionego humanizmu), ale kompletnie niczym nieuzasadniona nienawiść do narodu żydowskiego (zapoczątkowana przez samych Żydów, lecz któż by się przejmował drobiazgami takimi jak logika i fakty historyczne).

Z książki Lisickiego przeciętny czytelnik dowie się sporo ciekawostek, jak choćby to, że dawni Żydzi nie tylko głośno przyznawali się do zabicia Jezusa, ale i uznawali to za coś godnego pochwały, czy też które fakty i dokumenty historyczne obalają absurdalne teorie o rzekomym zmyśleniu całego procesu sądowego przez chrześcijan tudzież jak przeraźliwie plączą się w wywodach różni oskarżyciele chrześcijaństwa, pogrążając np. relacje świętego Jana jako niewarte zawierzenia, a zaraz uznających jego własne słowa za najwiarygodniejsze dowody tez, które im są wygodne. Autor wykazuje prosto i klarownie, że nie chodziło o „nieszczęśliwą pomyłkę” i przypadkową śmierć (która jakoś tak sama z siebie wynikła), zaś Izrael dawnych wieków nie może być przez historyków traktowany jako pokojowe plemię, które mogłoby zawstydzić najbardziej wrażliwych mnichów buddyjskich bojących się zdeptać najmniejszego nawet robaczka.

„Twierdzenie, że to dopiero chrześcijanie, oddzielając to, co „ortodoksyjne”, od tego, co „heretyckie”, wprowadzili przemoc do debaty religijnej, jest absurdalne. Podobnie jak niedorzeczna jest wizja spokojnych, pokojowo nastawionych faryzeuszy. Gdyby tak było, nie dałoby się zrozumieć, w jaki sposób z faryzeizmu wywodzili się zeloci. Nie, skłonność do przemocy i gwałtu, gdy tylko służyło to ich celom, była nieodłącznym elementem wewnątrzżydowskich sporów, a faryzeusze uczestniczyli w nich z pełnym zaangażowaniem.”

„Jeśli Jezus, syn Ananiasza, został wychłostany i wydany Rzymianom tylko dlatego, że przepowiadał upadek miasta oraz świątyni, to o ileż bardziej prawdopodobne było to, że tragiczny los dotknie Jezusa z Nazaretu, który nie tylko wieszczył kres świątyni, ale kwestionował kult świątynny, mówił o wzniesieniu nowej świątyni, uczynił sobie wrogów ze wszystkich najważniejszych grup żydowskich”.


Chciałabym powiedzieć, że warto przeczytać, ale w nawałnicy kłamstw i przeinaczeń, które wypaczają kształt świata, podobne pozycje zwyczajnie TRZEBA czytać.

*****
EDIT: Dla niezdecydowanych, czy warto sięgnąć - na YT ukazała się ROZMOWA Z AUTOREM O KSIĄŻCE.