piątek, 1 czerwca 2012

Ostatnie objawienie



Joseph Thornborn – „Ostatnie objawienie”
(Rafael, Kraków 2012)

Fani książek sensacyjnych z teoriami spiskowymi i zagadkami historii wpisanymi w fabułę mogli przez chwilę łudzić się, że dostaną jakąś solidną odpowiedź na obrażające rozum ludzki literackie pomyje Dana Browna (zobacz: Oszustwo Kodu Leonarda da Vinci) i dane im będzie przeczytać książkę opartą na konkretnych faktach, a nie wyłącznie na urojeniach i celowym przekłamywaniu. Niestety, „Ostatnie objawienie” nie jest tym, na co czekali.

Książka jest zwyczajnie bardzo mierna pod względem literackim – słaba forma, papierowe postaci, brak umiejętnego rozplanowania fabuły (równie dobrze można by uciąć większość początku i rozpocząć akcję od morderstwa, a nawet później) to jej najdotkliwsze wady. Mnie osobiście raziło zachowanie głównych złych, którzy co rusz wybuchają złowieszczym śmiechem (tak, jest to podkreślone, że chodzi o śmiech „złowieszczy”!) i beztrosko opowiadają sobie nawzajem swe tajne plany przejęcia władzy nad światem. Najgorsza jest zaś pewna literacka zmyłka, która sama w sobie jest chwytem tak żenującym, że aż dziw bierze, iż coś podobnego przeszło w ogóle przez jakąkolwiek redakcję (ostatnio z czymś podobnym spotkałam się jedynie w grze „Heavy Rain”).