środa, 2 maja 2012

Człowiek w labiryncie



Robert Silverberg – Człowiek w labiryncie / Stacja Hawksbilla
(Solaris, Stawiguda 2008)

Brakowało mi czegoś w rodzaju opowiadań P.K. Dicka – darujmy sobie formę, ale pomysły chłonęło się z przyjemnością. W przypadku Silverberga formą też nie mamy co się przejmować – jest poprawna i to musi wystarczyć (lecz i tak lepsza od całej masy tego, co oferuje nam chociażby Fabryka Słów), ale za to sam pomysł fabularny - w „Człowieku w labiryncie” bohater ze „skazą” zafundowaną mu przez obcą cywilizację ucieka od całej ludzkości, by schronić się na prastarej planecie, na której wznosi się liczący kilka milionów lat przedziwny labirynt, zdający się istnieć tylko po to, by zabijać każdego, kto zechce się zapuścić w jego przerażające korytarze - chłonie się jak najlepsze odcinki „Strefy Mroku” (chociaż raczej przewidywalne zakończenie rozczarowuje).

Krótko - „Człowiek w labiryncie” to dobre czytadło na odprężający wieczór, zaś „Stację Hawksbilla” (więźniowie polityczni zsyłani w przeszłość do epoki późnego kambru) można sobie odpuścić.