środa, 19 października 2011

Darwin i chrześcijaństwo



Francois Euve – Darwin i chrześcijaństwo
(WAM, Kraków 2010)

Zawsze denerwowali mnie ludzie, którzy twierdzą z beztroską naiwnością, że zwierzęta są lepsze od ludzi. A w czym niby są lepsze takie lwy morskie, które rzucają swoje dzieci o skały, nasłuchując krzyków agonii? W czym lepsza jest orka, która z lubością bawi się żywymi ofiarami, chwytając je nawet wtedy, gdy nie odczuwa głodu? Czy nie słyszałeś nigdy, człowieku, o niemożliwym do objęcia rozumem okrucieństwie szczurów bądź porażającej drapieżności owadów?

W przyrodzie nie ma globalnej harmonii. Jest ogrom cierpienia, wielkie okrucieństwo, marnotrawstwo, ślepe uliczki ewolucji, wymieranie gatunków... Wszystko to właśnie dogłębnie wstrząsnęło Darwinem, zachwiało jego wiarą w celową budowę świata i stanowiło problem, który nigdy nie został rozwiązany.

Książka prezentuje wpływ teorii ewolucji na światy nauki i religii, wykazując, że odkrycie Darwina było często wykorzystywane (i nadal jest!) w sposób, który z pewnością nie odpowiadałby jej autorowi. Mało wiemy o teorii ewolucji, a jeszcze mniej o Darwinie – jego fanatyczni „obrońcy”, a w rzeczywistości faktyczni wrogowie chrześcijaństwa, z cudowną bezczelnością pomijają jego słowa o tym, że ewolucjonizm w żadnym punkcie nie kłóci się z teizmem; nikt nie wspomina powszechnym za czasów Darwina akademickim „rasizmie” (Anglik to szczyt ewolucji człowieka, Afrykańczycy to niższe stadium zbliżone do małp – tak wówczas myślało wielu, również Darwin), w którym dojrzewała i rozpowszechniała się jego teoria, a w szkołach nie prostuje się kłamliwej wersji słów uczonego, jakoby człowiek pochodził od małpy. I dlatego właśnie, że tak mało wiemy, warto sięgać po podobne książki. Nie jest to jednak kompendium wiedzy ani o ewolucji, ani o jej stosunku do teologii, ale zwięzła analiza problemu – ogólny zarys trudności, jakie zawierają w sobie różne formy postrzegania świata (czy można tłumaczyć zachowania ludzkie jedynie naturą i genami?) i przedstawienie recepcji dzieła Darwina przez określone środowiska.

Szkoda, że autor nie zaczerpnął do myśli Tresmontanta który wykazał, że ateizm jest sprzeczny z ewolucją („Nauczanie Rabbiego Jeshuy”), ponieważ wyklucza on pojawianie się nowych, niezawartych w przeszłości informacji (nie można w żaden racjonalny sposób uzasadnić narodzin Mozarta jako logicznej i naturalnej kolei rzeczy, wychodząc od kosmicznej chmury wodoru) – a tylko taka negacja pozwala odrzucać cuda. Francois Euve przytacza jednak krytykę modelu mechanistycznego, wedle którego istota teraźniejszości zawiera się przeszłości, co wyklucza radykalną nowość: „Ogólna ilość kombinacji istniejących już elementów może być wirtualnie nieskończona, nie zmienia to jednak faktu, że są to kombinacje powstałe ze skończonej ilości tych samych elementów”.

***

Czy ewolucja jest sprzeczna z nauką? ---> POLECANA KSIĄŻKA