Osamu Dazai –
Zatracenie
(Czytelnik,
Warszawa 2015)
W oryginale
powieść nazywa się „Utrata człowieczeństwa” i stanowi przygnębiającą rozprawę
autora z życiem, jakiej dokonał przed popełnieniem samobójstwa. Bohater, Yozo,
nie potrafi otworzyć się przed ludźmi i od dzieciństwa przywdziewa maskę
błazna. Daje się nieść prądowi i nie stawia mu oporu, niezdolny do zbudowania
jakiejkolwiek trwałej relacji. Nie potrafi ani kochać, ani odmawiać – nawet
propozycji wspólnego samobójstwa.
O ile dobrze
wspominam przeczytany przed laty „Zmierzch”, to „Zatracenie” w ogóle mi się nie
podobało. Potrafię odczuć współczucie względem autora, świadoma, w jak
strasznym stanie ducha musiał się znajdować, gdy targnął się na swoje życie,
kończąc wyznania bohatera tym, że zgwałciła go stara służąca, a on sam dostał
biegunki po zażyciu niewłaściwych leków, ale nie jestem w stanie znaleźć dla
siebie czegokolwiek wartościowego w tej powieści. Im bliżej końca, tym bardziej
się znieczulałam na pozbawione szczęścia, bezwolne dzieje Yozo.