niedziela, 3 kwietnia 2011

Wielka księga Science Fiction t.1&2



Wielka księga Science Fiction  tom 1 & 2
(Fabryka Słów, Lublin 2011)

„Fabryka Słów” wreszcie wydała coś, co autentycznie da się przeczytać bez zażenowania, niesmaku i znużenia. Zapewne dlatego, że niniejsza antologia opowiadań jest po prostu tłumaczeniem gotowej książki z angielskiego, a nie towarem własnym - wypromowywaniem rodzimych autorów i produkowaniem tak zwanych pisarzy (Fabryka Słów to wspaniała nazwa własna dla firmy wypluwającej co rusz literacką papkę bez głębszej treści czy chociażby niezłej formy). Wydawnictwo podzieliło oryginalną książkę na dwa tomy, w związku z czym otrzymujemy dość słabe czytadło w postaci tomu pierwszego i odrobinę lepsze w postaci tomu drugiego.

Napisy na okładce jak zwykle są przesadzone – tak jest i w tym przypadku: z rzekomo najbardziej intrygujących tekstów z historii gatunku otrzymujemy zaledwie kilka naprawdę dobrych wymieszanych z resztą, która jest co najwyżej poprawna językowo. I nic ciekawszego nie da się o nich powiedzieć. Proszę nie spodziewać się żadnych arcydzieł! Za przykład niech posłuży opowiadanie Dicka: dobry, poprawny tekst, ale z pewnością NIE najbardziej intrygujące ze wszystkich jego krótkich form.

Z tomu pierwszego jedynie „Bilet na Tranai” potrafi przykuć uwagę. Z drugiego polecałabym „Wyprawę do czarnej dziury” oraz „Cień i Mrok”. Reszta to tylko niespecjalnie porywające czytadła na nudny wieczór. Szczególnie nie podobały mi się "Skrawki" i "Prawdziwy puls maszyny" – to ostatnie ma nawet ciekawy zamysł, ale styl autora i ogólna kompozycja nudziły mnie i zniechęcały.

Lepiej poczytać opowiadania Dicka.