wtorek, 15 marca 2011

Zatonięcie Japonii


* Sakyo Komatsu - Zatonięcie Japonii
(Wydawnictwo Poznańskie, 1989)

Przypomniałam sobie o tej książce na parę dni przed tym, jak wielkie trzęsienie ziemi uderzyło w Japonię (wspominając świętej pamięci panią Okazaki, zasłużonego tłumacza literatury japońskiej w Polsce - to dzięki niej zainteresowałam się tym tytułem). Powieść opowiada o grupie badaczy, którzy odkrywają, iż zachodzące w skorupie ziemskiej procesy w krótkim czasie doprowadzą do całkowitego zniknięcia wysp japońskich w falach oceanu.

Nie chciałam zamieszczać tego wpisu na blogu, przynajmniej nie w czasie, gdy Japonia cierpi, ale gdy dziś w telewizji wspomniano o filmie, który powstał na podstawie tego właśnie tytułu, uznałam, że mogę o nim przypomnieć i ja. Nie po to, by podjudzać już zaistniałą sensację medialną, ale by -  być może w trochę karkołomny sposób - przybliżyć jakoś autentyczny dramat i pozwolić w jakiś sposób ogarnąć wyobraźnią skalę zniszczeń: choć bowiem Japonia nie tonie, ból i zgroza katastrofy są monstrualne.

Kiedy książka ukazała się po raz pierwszy, wywołała swoistą panikę - wielu traktowało ją jako dokładną prognozę przyszłych wydarzeń. Z pewnością sprzyjała temu sama forma tekstu - lwią część powieści stanowią czysto techniczne i naukowe (pseudonaukowe? - laik tego nie stwierdzi), szczegółowe opisy, które faktycznie czynią niekiedy wrażenie rzetelnego naukowego wywodu. Ta czysto techniczna strona odkrywanej stopniowo, nadchodzącej katastrofy jest ważniejsza od bohaterów, psychologicznej głębi i międzyludzkich stosunków. Nie znaczy to, że brak ich w ogóle, albo że autorowi nie udało się nakreślić kilku ciekawych postaci, ale warstwa techniczna, naukowa dominuje nad wszystkim innym, a akcja rozwija się nieśpiesznie.

Poza ową warstwą czysto techniczną (która dla wielu czytelników nie obeznanych z zasadami tzw. hard science fiction jest zwyczajnie trudna do przetrawienia) powieść opowiada nie tyle o samej katastrofie, co raczej o stosunku do niej - o przyjmowaniu do siebie niepojętego i radzenia sobie z tym, co nieuniknione i niewyobrażalne (i z tego również powodu pozwalam sobie właśnie teraz wspomnieć o tej książce: w czasie, gdy świat nie może wyjść z podziwu nad zachowaniem Japończyków wobec tragedii, którą przyjmują oni z zastanawiającą dla cudzoziemców godnością i opanowaniem). Książka zawiera ponadto wnikliwe obserwacje z życia ówczesnej (lata 70-te) Japonii, co może zachęcić czytelników do próby przebrnięcia przez trudne, techniczne fragmenty.

7+/10

------

Widział w telewizji służby porządkowe odnoszące się do cywili z najwyższą grzecznością i kurtuazją, sprzedawców przepraszających uniżenie za braki w dostawach żywności, a nawet kobietę wzywającą pomocy w grzecznościowej formie. Pomyślałam sobie ze zgryzotą - niech to piorun trzaśnie! Tam wybuchają elektrownie atomowe i miasta znikają z powierzchni ziemi, a klient i tak otrzyma w sklepie należną mu porcję ukłonów. W Polsce nie ma trzęsień ziemi, a kawałka chleba bez  absurdalnej i najzupełniej zbędnej straty nerwów kupić się nie da!