czwartek, 7 października 2010

Koronacja


Boris Akunin - Koronacja
(Świat Książki, Warszawa 2004)

Po "Walecie pikowym", który był jak powiew świeżości w zatęchłej atmosferze jednorakiej masy książek popularnych - identycznie słabo napisanych, bez szacunku dla pisanego słowa, a co gorsza, bez poszanowania dla zwykłej ludzkiej inteligencji - przylgnęłam jakoś do Akunina, chroniąc się przed napierającymi zewsząd bestsellerami o wampirach świecących w słońcu i innych kodach Mojżesza, Jezusa i Ali Baby razem wziętych (czekam teraz na książkę, z której wyniknie, że potomkiem Jezusa albo Leonarda da Vinci był Pan Samochodzik).


Czuję jednak, że mam już dość. Powieści Akunina są poprawnie napisane, dlatego (zwykle) nie mogę im wystawić gorszej oceny niż siódemkę (doceniam dobrze wykonaną pracę, nawet jeśli rezultat nie oczarowuje), ale brak mi w nich tego czegoś, co porwałoby mnie i pozwoliło zapomnieć o bożym świecie. Fandorin - główny bohater serii - w ogóle mnie do siebie nie przekonuje, nie potrafię się nim przejąć, a tym bardziej życzyć mu powodzenia w kolejnej najeżonej niebezpieczeństwami misji. Nie wiem, jak głęboko naciągane są fakty historyczne kolejnych powieści o jego przygodach, ale wiem, że jako japonista Akunin nie raczy czytelnika niczym, co nie byłoby już dostępne dla każdego laika w literaturze popularnej czy nawet w czasopismach. Słowem - trudno mi pochwycić coś, co skłaniałoby do lektury innych serii autora albo wyczekiwania na kolejne jego powieści.

Akunin lubi, gdy jego bohaterowie ścigają się po ciemnych zaułkach lub gnają na łeb na szyję po dachach czy wąskich uliczkach (takie były główne zarzuty na zakończenie serii o siostrze Pelagii - przeładowanie akcją), ale ja wolę chłodną, spokojną dedukcję. Być może po prostu nie lubię powieści sensacyjnych, ale jak o kimś się pisze, że wypełnia lukę między miernymi czytadłami a Dostojewskim (a jest to podkreślone na każdej okładce serii), to ja , przez samo wspomnienie wielkiego pisarza, oczekuję czegoś więcej niż dandysa znającego techniki walk wschodnich. 


Wydaje mi się, że Fandorin w założeniu miał być nieszczęśliwy i samotny tudzież bardzo mądry, ale dla mnie jest po prostu zblazowany i przemądrzały. Może uda mi się znaleźć jakoś "Azazela", wtedy zobaczę, od czego to wszystko się zaczęło. Ale na tym raczej koniec.

6/10

---
Teraz czytam:
Philip K. Dick - 4 tomy opowiadań,
Stanisław Jerzy Lec - "Myśli nieuczesane wszystkie" (Noir sur Blanc, Warszawa 2006)
 "...żywot wieczny Amen" (Rafael, Kraków 2009)

W kolejce czeka 8 kryminałów Gardnera (mniam!).