sobota, 5 czerwca 2010

Dekorator





Boris Akunin - Dekorator
(Świat Książki, Warszawa 2003)


Okładka głosi: "Kryminał retro wysokiej próby. Pamięci wieku XIX, kiedy to literatura była wielka, wiara w postęp - bezgraniczna, a zbrodnie popełniano i wykrywano ze smakiem tudzież elegancją".

Nie ze wszystkim można się zgodzić. Opowieść o bestialskim mordercy - Kubie Rozpruwaczu, nigdy nie będzie elegancka, nieważne jak łagodnych słów się użyje. I rzeczywiście, ta powieść nie jest, z racji samego tematu, tak lekka i w dobrym tonie jak "Walet pikowy", którego miałam okazję przeczytać.

Dlaczego książki Akunina są tak popularne? Po pierwsze - są pisane prostym, przejrzystym językiem, zwięzłym, oszczędnym, stroniącym od dogłębnych analiz psychologicznych, analitycznych charakterystyk emocjonalnych i długich, tworzących liryczny nastrój opisów stylem. Po drugie - dbałość o język i lekkość narracji przy jednoczesnym umiejscowieniu akcji w XIX-wiecznej Moskwie wprowadza nostalgiczny nastrój i przypomina o wielkiej literaturze tamtych czasów. W rezultacie daje nam to lekkie, nieskomplikowane, zwięzłe w treści i formie kryminały, które ze względu na potrącanie nostalgicznych strun, giętkość i doskonałość językową plasują się wyżej od typowych opowieści o dzisiejszych detektywach.

Nie wszystko jednak jest tu perfekcyjne. Opowieść jest zwięzła, ale momentami zdaje się aż nazbyt zwięzła. Akunin nie pozwala sobie jednak na rozciąganie opisu, dogłębne i drobiazgowe budowanie nastroju, a tym bardziej na analityczną psychologię postaci. Nie skupia się na przeżyciach bohaterów, nie rozpisuje się o tym - pozwala, by narrator ujął sprawę nadzwyczaj zwięźle i treściwie, co chwali się w przypadku kryminałów, ale jednocześnie pozostawia niedosyt, zwłaszcza jeśli autor ma rzeczywiście plasować się po środku - między tanimi kryminałami a Dostojewskim.

W "Dekoratorze" nie przypadło mi do gustu rozwiązanie zagadki Kuby Rozpruwacza, a szczególnie fakt, że czytelnik może poznać sposób jego myślenia, dzięki urywkom z jego pamiętnika. W grze komputerowej "Sherlock Holmes kontra Kuba Rozpruwacz" twórcy ułożyli prostszą historię, ale użyli genialnego wybiegu - nie pozwolili londyńskiemu mordercy ani razu się odezwać, nie dali mu się wytłumaczyć - jedynie na samym końcu samą mową ciała dano mu odegrać sceny swoich zbrodni i to, co podczas ich popełniania przeżywał. Genialny, pozostawiający głębokie wrażenie manewr! Kuba Rozpruwacz Akunina nie jest przekonujący. W porównaniu z sylwetką mordercy z wyżej wspomnianej gry wydaje się on być zbyt... książkowym, wydumanym. Usunięcie urywków jego pamiętników dałoby o wiele lepszy efekt, a prawdziwa postać bestialskiego mordercy nie zostałaby przez to tak... jakby to ująć?... odrealniona. Do tego twórcy gry nie zapomnieli podać powodu, dla którego zbrodnie Rozpruwacza, fikcyjnie rozwiązane przez detektywa z Baker Street, nie mogą zostać oficjalnie wyjaśnione - czyli że nawet gdyby Sherlock Holmes był postacią realną i tryumfującą w śledztwie, zbrodnie mordercy do dziś pozostałaby dla nas zagadką (co, mimo użycia ich dla potrzeb fikcji, nie burzy realnej grozy ich nieludzkiej potworności). U Akunina możemy się tylko domyślać, że sprawa zostanie zatuszowana (a morderca, niestety, nie wydaje się już prawdziwą postacią historyczną).

Powieść nie podobała mi się tak bardzo jak "Walet pikowy" (nie tylko ze względu na dużo cięższy temat), ale to dobra, wciągająca lektura.

7/10