sobota, 25 października 2008

Niemirski



ARKADIUSZ NIEMIRSKI – POJEDYNEK DETEKTYWÓW
(Ossolineum, Wrocław 2003)

Ździebko to irytujące, gdy znasz istotę zagadki już na czternastej stronie i musisz czekać jeszcze dwieście stron, aż bohater dozna nagłego olśnienia. Ale cóż... w końcu to książka dla ludzi sporo młodszych ode mnie...

Rozczuliłam się przy niej. Jest tak ujmująco staroświecka, tak rozkosznie niedzisiejsza... Z drugiej strony, Niemirski chciałby się odciąć od kultowej postaci stworzonej przez Nienackiego i wykreować coś oryginalnego, ale ”Pojedynek...” to marne, oj marne odcinanie. Chociaż przeczytałam w życiu tylko jednego Pana Samochodzika, to nawet ja wyczuwam jak mocno „Pojedynek...” jest nim przesiąknięty.

Od razu przypomniały mi się książki, które łapczywie pochłaniałam w dzieciństwie – od fantastyczno-historycznych opowieści Nowackiej (np. „Szubat żąda ofiary”) po prześwietne przygody Marcina Bigoszewskiego. Ech!  Nostalgia!

Czytadło dla mocno młodych albo starszych w nostalgii.

6-/10



ARKADIUSZ NIEMIRSKI – TESTAMENT BIBLIOFILA
(Ossolineum, Wrocław 2005)

To bardzo dobra książka, dużo lepsza od „Pojedynku detektywów” (głównie dzięki postaciom - zasapany detektyw Barber jest zdecydowanie wiarygodniejszy od "Pana-samochodzikowego", czyli Liberalesa), idealna na prezent dla jakiegoś bystrego małolaty, ale i dla starszych, którzy po prostu lubią czytać i nie wstydzą się sięgać po literaturę młodzieżową (gdy inni patrzą na nich krzywym okiem). Godna polecenia pozycja.

Tak na marginesie dodam, że powieść ta ma chyba najgorsze zdanie rozpoczynające, jakie kiedykolwiek zdarzyło mi się przeczytać.

Poza tym stawiam mały plusik. Z czystego sentymentu.

7+/10