Większość ebooków ma tak żenujące okładki, że wypada jedynie przemilczeć ich istnienie. Ale dzisiejszy przypadek jest szczególny - człowiek zaczyna się zastanawiać, ile osób odpowiedzialnych za wydanie czegokolwiek ma kompletnie wyłączony nie tylko zmysł estetyczny, ale i zdrowy rozsądek.
Dwa pytania:
1) przez ile osób przeszła ta okładka, nim ją zatwierdzono?
2) ile palców u rąk mają te osoby?