sobota, 12 stycznia 2013

Największa przygoda mego życia



Antoni Gołubiew – Największa przygoda mego życia. Lata nad Bolesławem Chrobrym
(Znak, Kraków 1981)

„Nie chcę tu nadużywać wielkich słów, lecz samotność pisarza jest chyba jedną z większych samotności na świecie; jeśli nie liczyć intymnego obcowania z tworzonymi przezeń osobami, którym – i w tym nie ma chyba żadnej przesady – oddaje on najlepszą cząstkę siebie”.

„Prawdziwe natchnienie to dojrzenie i ukazanie – tylko to! Na jakiej się drodze je odnajdzie – mozolnego trudu czy radosnego olśnienia – jest sprawą właściwie obojętną”.

„Bolesław Chrobry” Gołubiewa był swego czasu niezwykle popularną serią książek opowiadającą bardziej o kształtowaniu się państwa polskiego i rozwijaniu poczucia wspólnoty, narodowości, niż – jak sugerowałby tytuł – o jednym z dawnych władców naszego kraju. Ponoć siła oddziaływania kilkutomowej, nigdy definitywnie niezakończonej powieści była przez kilka pierwszych lat powojennych nieporównywalna z żadną inną powieścią historyczną tego okresu. Propaganda polityczna lat 50. odniosła jednak sukces i dziś Gołubiew jest pisarzem praktycznie zapomnianym, a dzieło jego życia kurzy się i marnieje na bibliotecznych półkach.

„Największa przygoda...” to biograficzne wyznania pisarza poświęcone „Bolesławowi...” – jego genezie, rozwojowi pomysłu, zmianom w świadomości autora, który dopiero z czasem zrozumiał, jaką problematykę pragnie zgłębić i wyłożyć, co chce przekazać czytelnikom i czego pragnie poszukiwać.

Nieznajomość „Bolesława...” może utrudniać nieco czytanie, gdyż autor poświęca wiele miejsca bohaterom, ich postępowaniu, relacjom, uczuciom i zmianom, jakich dokonywał - także już po ukazaniu się książek drukiem. Ponieważ nie znam dzieła życia Gołubiewa, najciekawsze były dla mnie fragmenty opisujące problematykę utworu, która z wolna wyłaniała się niby z oparów mgły w umyśle twórcy, a także jego odpowiedzi na często niesprawiedliwą i zaskakująco chybioną krytykę powieści.

Pisanie to samotność, intymność i dogłębnie przeżywane emocje, których właściwie nie sposób przekazać komuś, kto sam nie przeżył mąk i rozkoszy procesu twórczego. Możliwe jednak, że refleksje Gołubiewa pozwolą czytelnikowi choć odrobinę zrozumieć, jak to się dzieje, że człowiek tak dogłębnie poświęca się pewnej historii, którą snują jego umysł i serce.