wtorek, 1 listopada 2011

Balzac. Biografia



Stefan Zweig – Balzac. Biografia
(WAB, Kraków 2008)

Gdyby Pani wiedziała, jaką kobietą jest moja matka! To potwór i potworność zarazem. (...) Sądziliśmy, że jest obłąkana, i radziliśmy się lekarza, zaprzyjaźnionego z nią od trzydziestu trzech lat. Ale oświadczył nam: „Niestety, ona nie jest wcale szalona, jest tylko zła”.

Człowiek, który napisał te słowa, to zdumiewająca postać – z jednej strony tytan pracy, który samokontrolę twórczą sprowadził prawie że do mistycyzmu graniczącego niemal z masochizmem, jeśli nie z czystym obłędem, manią; z drugiej - człowiek kompletnie pozbawiony samoopanowania w niemalże każdej innej kwestii, a zwłaszcza jeśli idzie o finanse. Z jednej strony geniusz literatury, a w tym samym czasie niezdolny do nabycia choć odrobiny ogłady prostak i popędliwiec. Genialny psycholog i znawca życia, a jednocześnie kompletnie nieprzystosowany do realiów codzienności wieczny bankrut i nieuleczalny fantasta żyjący zawsze na kredyt. Najpotężniejszy człowiek w Europie w swej epoce, a zarazem osobnik dokumentnie pozbawiony wszelkich wpływów (!). Mistyk literatury, oddający się swym utworom z nabożną czcią, ponawiający wciąż od nowa swą syzyfowo-benedyktyńską pracę ciągłego doskonalenia formy, a mimo to literacka prostytutka, która użyczała pióra komu popadło i która w celu wyrwania paru groszy dosięgała absurdu (epizod z kolektywnym pisaniem sztuki teatralnej w jedną noc przy jednoczesnym całkowitym zignorowaniu potrzeby nakreślenia fabuły, obmyślenia postaci, planu akcji, przesłania, itd.).

„Po dziesięciu latach daremnego błądzenia i szukana Balzac odkrył swoje właściwe powołanie: być dziejopisem swej epoki, psychologiem i filozofem, malarzem i lekarzem, sędzią i poetą ogromnego organizmu, który zowie się Paryżem, Francją, światem”. „Istotę jego geniuszu stanowiła jego wola i można nazwać przypadkiem lub zrządzeniem losu fakt, że ta wola wyładowała się właśnie w tworzywie literatury”.

Autor biografii miał widoczne zacięcie artystyczne (poeta, dramatopisarz, prozaik) i ekscytował się psychoanalizą. Podobnie jednak jak twórca psychoanalizy popełnił parę poważnych błędów w swym dziele zgłębiania człowieka, tak Zweig strzela nieraz kulą w płot w swoich wywodach. Uważa on na ten przykład za nienaturalne, że matka jest bardziej szczera w stosunku do własnej córki i bardziej z nią zżyta niż z kochankiem – bardzo to nierealistyczny punkt widzenia (abstrahując oczywiście od niezaprzeczalnego faktu, że stosunki Balzaca i pani Hańskiej nie opierały się nigdy na szczerości i trudno je przeto uważać za związek ludzi prawdziwie się miłujących). Innym razem uważa on za absurd stawiania kochankowi warunku wierności (osobliwej wierności, bo zawierającej w sobie przyzwolenie na korzystanie z usług prostytutek), jeśli wierność ta miałaby oznaczać okres oczekiwania dłuższy niż sześć miesięcy. Argument ten uwydatnia żenujące zachowanie Balzaca, który wypierał się z całą stanowczością i dziecinnym, pozbawionym wszelkich cech dojrzałości uporem swych miłosnych przygód; który rozgłaszał wszem i wobec potrzebę czystości i wstrzemięźliwości, nieustannie kreował się w oczach pani Hańskiej na ascetę i surowego mnicha, a którego wszak nikt do żadnych obietnic wierności siłą nie przymuszał. Absurdem nie jest ani dochowanie czystości, ani stawianie warunku wierności, jest za to żenadą usprawiedliwianie dorosłego mężczyzny z  tego, że robi z własnej gęby cholewę i że udowadnia całym sobą, iż jego słowo w gruncie rzeczy nic nie znaczy – tutaj nie ma miejsca ani na „męską odwagę” ani na „życie zgodne z naturą”, jak chciałby Zweig, chyba że naprawdę nie liczymy się z rzeczami takimi jak honor czy obietnica, a więc z całym wymiarem duchowym człowieka. Nie idzie tu bowiem o kwestię wolności seksualnej, ale o kwestię zwykłego ludzkiego dotrzymywania słowa.

Momentami trudno mi było znieść literackie ciągoty autora i jego psychoanalityczne uwagi, ale jego książka to bardzo wciągająca biografia, którą wypada jedynie polecić wszystkim miłośnikom literatury – historia życia Balzaca jest bowiem ciekawsza niż niejedna powieść.