poniedziałek, 10 grudnia 2018

Brzemię

 


Agatha Christie pod pseudonimem Mary Westmacott - Brzemię
(Wydawnictwo Dolnośląskie, 2016)


Jedenastoletnia Laura Franklin jest wściekła, gdy na świat przychodzi jej siostra Shirley, urocze dziecko, które wkrótce stanie się oczkiem w głowie całej rodziny. Ale jej uczucia do siostry zmieniają się całkowicie pewnej dramatycznej nocy — wtedy Laura przysięga sobie chronić dziewczynkę ze wszystkich sił. Przez lata opiekuje się siostrą wytrwale i zaborczo, a brzemię jej miłości do Shirley odciska się piętnem na życiu obu sióstr. Kiedy Shirley zaczyna tęsknić za wolnością i własnym życiem Laura musi zrozumieć, że miłość nie może być obsesją”.


Pierwsza część tej książki jest całkiem zgrabna i wciągająca. Niestety, druga przypomina bardziej streszczenie niż pełnoprawną powieść. Potem jest jeszcze gorzej – autorka wprowadza znienacka bohatera kierowanego specjalną misją Bożą z darem wizji. W jednej z tych wizji pojawia się Laura. Sama rola Opatrzności nie przeszkadzałaby mi, gdyby nie służyła jedynie sztucznemu i naprędkiemu zamknięciu historii. Laura nigdy nie była kochana i boi się kochać? Bach! – Opatrzność przybiła pieczątkę, więc masz się z marszu zakochać, masz z marszu zapomnieć o tragedii siostry i w jednej chwili (dosłownie!) rozpłynąć się w szczęśliwości. Ciekawa postać z pierwszego rozdziału staje się więc robotem, który zmienia się jak za jednym wciśnięciem guzika – lata samotności, źle pojętej miłości, cała przeszłość i wszystkie jej brzemiona przestają mieć znaczenie, a charakter natychmiast się zmienia – zostaje hollywoodzki pocałunek i omdlewanie w ramionach.


Zmarnowany potencjał. Szkoda.