Olga Romańska – Malina – Pisarze jednej książki
(PWN, Warszawa; Bielsko-Biała, 2011)
Spodziewałam się czegoś innego po
tej książce. Jest ona ni mniej, ni więcej tylko małym, niezbyt zgrabnym zbiorem
„notek” prezentującym garstkę wybranych przez autorkę pisarzy, a nie – na co
liczyłam – refleksją nad pozostawionymi przez nich dziełami. Chociaż autorka
używa czasem słowa „refleksja”, w jej przypadku sprowadza się ona do podania jednego czy
dwóch cytatów zaczerpniętych z tego-a-tego biografa, brak tu jakiejkolwiek analizy czy choćby zakreślenia przestrzeni rozważań. Czytałam „Boską komedię”, ale nie wiem,
o czym traktują inne utwory Dantego, ani dlaczego właściwie są one nieznane.
Jeżeli wszystkie książki Bułhakowa stoją na wysokim poziomie literackim,
dlaczego nikt nie próbuje ich jakoś wypromować (i sprzedać), podczepiając się
pod zawsze popularnego „Mistrza i Małgorzatę”? – takich właśnie rozważań
oczekiwałam i na takie pytania liczyłam. Poza tym trochę to bez sensu poruszać
przypadek Christiane F. (sama autorka przyznaje, że jej status jako pisarki
jest mocno wątpliwy), natomiast zupełnie ignorować chociażby Joyce’a, który
wydaje się być znanym znakomitej większości czytelników wyłącznie z jednej książki, a który
wszak uważał – wbrew wielce nieprzychylnej recepcji – że stworzył coś o
wiele lepszego od "Ulissesa". Dlaczego też przy wyjątkowo nieciekawej notce o Huxleyu nie ma
ani słowa o bardzo prawdopodobnym splagiatowaniu powieści polskiego pisarza –
Moczarskiego? Poza wszystkim wolałabym trochę więcej treści (albo chociaż
zgrabniejszej, wygodniejszej oprawy), zamiast zdjęć zajmujących całą lub prawie
całą stronę.