czwartek, 9 kwietnia 2015

Tajemnica żółtego pokoju


Gaston Leroux – Tajemnica żółtego pokoju
(Artus International, Łódź 1991)

Kryminał z 1907 r. okazał się dość irytującym dziełkiem dzięki manierze pisarskiej, a wszystko za sprawą przemądrzałego detektywa-dziennikarza, który, zamiast dzielić się swoją wiedzą, krzyczy: „Aha! Wszystko jasne!” i odchodzi, zostawiając czytelnika samemu sobie. Co prawda miłośnik kryminałów bez najmniejszego trudu odgadnie dlaczego po wtargnięciu do malutkiego, zamkniętego pokoju nie znaleziono w nim zbrodniarza, a tylko jego ofiarę, ale samo wyjaśnienie, jak dokładnie wszystko przebiegło, jest – przykro to mówić – żenująco naciągane. Nie mogę tu się pastwić nad szczegółami, żeby nie wyjawić za dużo, ale przynajmniej powiem tyle, że nie po to tyle razy starannie przeszukiwano pokój, by na koniec, jak gdyby nigdy nic, powiedzieć nam, że był jeszcze marmurowy stolik i przeoczona przez wszystkich krew!


Rozczarowanie.