poniedziałek, 6 października 2014

To ona napisała Mary Poppins


Valerie Lawson – To ona napisała Mary Poppins. Życie P.L. Travers
(Marginesy, Warszawa 2014)

Nigdy nie czytałam żadnej z książek o Mary Poppins i nigdy mnie ona nie interesowała (choć bardzo lubię adaptację z Julie Andrews). Po biografię Travers sięgnęłam głównie z powodu wiadomości, że autorka dwie dekady odmawiała Disneyowi praw do adaptacji jej dzieł. To mnie zainteresowało – chciałam wiedzieć, co to za ziółko, i czy aż tak na poważnie i surowo traktowała swoją twórczość, że nikt inny nie miał prawa jej tknąć.

Niestety, okazało się, że chociaż mamy tu rozdział zatytułowany „Amerykanizacja Mary ”, to o odmawianiu Disneyowi znajdziemy… ze dwa zdania? Przeszkadzała mi autorka biografii, pani Lawson, która niepotrzebnie fabularyzowała niektóre (dobrze że krótkie) fragmenciki, a na początku przywaliła mi między oczy iście przerażającym zdaniem „w jajnikach dziewczynki są już wszystkie jajeczka, z których w przyszłości narodzą się jej dzieci” (czy ta pani na pewno wie, jak działa ludzkie ciało?). Miałam nieodparte uczucie, że ślizga się ona jedynie po powierzchni faktów – pisze na przykład, że Travers miała obsesję na punkcie mitów i bajek, ale głębiej nie wchodzi w ten temat.

Co do samej historii życia, przypomniała mi ona biografię L.M. Montgomery – też mamy tu kobietę, która miota się, niepewna, czym powinna się zająć, a potem zostaje niewolniczką własnego sukcesu i stworzonej przez siebie postaci. Do tego obie panie przeżywały bardzo „magiczność”, piękno życia, które nakazywało im myśleć o driadach, nimfach i wróżkach, a jednocześnie były niezdolne do poszukiwań duchowych opartych na racjonalnym i gruntownym przemyśleniu istnienia, co prowadziło je na manowce – Montgomery, niespełniona uczuciowo żona pastora, miała jedynie jakieś mgliste, poetyckie wyobrażenia o reinkarnacji, a Travers, która na dobre weszła w kręgi zwolenników New Age, chyba sama nie wiedziała, w co do końca wierzy.


Przyznam, że jest to jedna z najmniej ciekawych biografii, jakie dane mi było przeczytać, ale może jest to wina samej Travers – niepewnej siebie, manipulującej, nieskorej do szczerych wyznań, otulającej się grubo tajemniczością i oschłością. Jeśli lubicie autorskie przemyślenia na temat literatury i sztuki pisania, tutaj ich nie znajdziecie.