sobota, 17 sierpnia 2013

Pierwszy ziemianin

Bohdan Petecki - Pierwszy ziemianin
(Iskry, Warszawa 1983)

Zaskakująco nudna, nabrzmiała od materialistycznej magii, czyli oparta na cudownych mocach materii i techniki opowieść o astronaucie, którego pozaziemska rasa chce użyć, by - jakoby restartując wszystko u prapoczątku - odmienić oblicze kosmosu i zamieszkujących go stworzeń. Pierwsze moje spotkanie z Peteckim i rozczarowanie straszne. Dawno już nie czytałam czegoś równie nużącego.

Nie polecam. Nawet fanom hard sf.

środa, 14 sierpnia 2013

Zamknięty krąg


E.S. Gardner - Zamknięty krąg
(Iskry, 1979)

Ktoś podrzuca do wozu pralni marynarkę z dziurami po kulach i śladami krwi. Niedługo potem odnaleziony zostaje trup. Dwie kule - ale która zabiła? Kogo oskarżyć o morderstwo, a kogo o strzelanie do zwłok? Czy denat był nagi w momencie zgonu, a ktoś go ubrał przed drugim strzałem, i na powrót ściągnął ubranie? Jeśli tak, to po co?

Tym razem upolowałam powieść nie o adwokacie Perrym Masonie (ach, dlaczegóż tak mało ich przełożono na polski?!),  lecz o prokuratorze Dougu Shelbym. Autor, który sam był  prawnikiem, i starał się uwrażliwiać opinię publiczną na wagę rozwoju medycyny sądowej, nieetyczne manipulacje policji (choć trudno orzec, co do końca myślał o "trzecim stopniu", który Chesteron nazywał wprost torturą) i problem, jaki stwarza możliwość błędnego odczytania poszlak, tym razem stawia nas po drugiej stronie barykady, gdzie uczciwy prokurator staje naprzeciw bardzo sprytnego i bardzo pewnego siebie adwokata, obrońcy bandziorów i oprychów.

Wielka szkoda, że Gardner szybko zrezygnował z pomysłu, by Mason nie do końca bronił jedynej możliwej wersji wypadków, stawiając go później w roli dążącego do prawdy przeciwnika dla niezbyt liczącego się z faktami prokuratora. Tutaj mamy banalne odwrócenie ról - to prokurator jest uczciwy a adwokat podły. Z drugiej strony, mamy tu do czynienia z krótką powieścią detektywistyczną, a w tych z reguły nie ma miejsca na złożoną psychologię postaci i delikatne aspekty moralne. Jest tajemnica do rozgryzienia, jest bohater, jest przeciwnik. Ot, i wszystko. I choć nie jest to kolejny tomik o przygodach Masona, jest niemal identycznie zbudowany - prawie same dialogi, szybko następujące po sobie wydarzenia, niemal kompletny brak opisów, trochę przepychanek sądowych. Słowem - bardzo dobre czytadło na wieczór.

wtorek, 13 sierpnia 2013

Adorator panny West

E.S. Gardner - Adorator panny West
(KAW, Warszawa 1977)

Udało mi się znaleźć kolejny tomik przygód Perry'ego Masona! O serii pisałam TUTAJ, a "Adorator panny West" (w oryginale: "Sprawa przerażonej maszynistki"), nie wyróżnia się wśród innych tytułów opowiadających o perypetiach lubiącego ryzyko i mającego wyjątkowe szczęście do wyjątkowo niechętnych do współpracy klientów adwokata. Schemat Gardnerowski, sztampa perrymasonowska, naciągane rozwiązania, praktycznie same dialogi, ale - no kurczę! - przepychanki sądowe z prokuratorem generalnym to jest to!

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Równi bogom


Isaac Asimov - Równi bogom
(Albatros, 2012)

Jak na najlepszą powieść SF lat 70-tych, za którą nagrodzono autora najważniejszymi nagrodami dla pisarzy fantastów, książka mnie rozczarowała. Bardzo. Owszem, pomysł jest ciekawy, język autora łatwy i prosty, całość czyta się gładko, ale... No właśnie -  czym się tu zachwycać?

Opowieść o Pompie Elektronowej, która obdarzyła Ziemię cudem darmowej energii, stwarzając jednocześnie śmiertelne zagrożenie dla Ziemian, podzielona jest na trzy części: pierwsza dzieje się na Ziemi i opowiada pokrótce o "odkryciu" Pompy oraz o obawach pewnego naukowca z nią związanych; druga na planecie w innym Wszechświecie, który zapewnia działanie Pompy (świat "amebowatych" istot pewnie szalenie podobał się jurorom Hugo i Nebuli, mnie - prawdę rzekłszy - nudził); trzeci na Księżycu, gdzie społeczeństwo ludzi urodzonych i wychowanych na satelicie Ziemi próbuje uniezależnić się od macierzystej planety przez wytworzenie własnej Pompy (stanowczo najbardziej nużąca część książki).

Przyznam, że po przeczytaniu takiego cacuszka jak "Głos Pana" (albo nawet fragmentów przynudnawego i zapełnionego papierowymi postaciami "Fiaska"), na dzieło Asimova nie mogę spojrzeć inaczej niż jako na jedno z wielu czytadeł. Nie to, że nie lubię czytadeł - po prostu spodziewałam się rewelacji, a dostałam kosmiczną historyjkę (momentami przywodzącą na myśl scenariusze Star Treka) z boleśnie rozczarowującym zakończeniem.

5/10

niedziela, 11 sierpnia 2013

O Czechowie

Iwan Bunin - O Czechowie
(Farbiarnia, 2011)

Srodze się zawiodłam na tej pozycji - może gdyby wydawca uprzedził mnie, że idzie o niedokończony rękopis, a w sumie o luźne notatki autora, nie robiłabym sobie aż takich nadziei. Stanowczo ciekawsze było wprowadzenie do Dzieł zebranych Czechowa (a te - gdy redaktorki brały się do analizowania, zamiast przekazywania faktów - potrafiło zaskoczyć bzdurnością). Liczyłam, że dowiem się czegoś nowego o poglądach pisarza na literaturę (nie wiem na przykład, co dokładnie mu się nie podobało u Dostojewskiego),  o relacjach z innymi ludźmi (zwłaszcza literatami), itp. Niestety! Jedyne, co faktycznie nabyłam, to poczucie nieudanego zakupu.

czwartek, 8 sierpnia 2013

Odłamek


Sebastian Fitzek - Odłamek
(G+J, Kraków 2010)

Marc (podany błędnie na okładce jako "Mark", chociaż bohater co rusz podkreśla, że imię to pisze się przez "c") wychodzi cało z wypadku, w którym giną jego żona i nienarodzone dziecko. Nie może pogodzić się z tą tragedią. Pewnego dnia znajduje ogłoszenie o instytucie oferującym pacjentom całkowite wymazanie z pamięci przykrych wspomnień.

Książka jest napisana banalnym językiem, prostym aż do przesady, z konstrukcją dla mało wymagających czytelników, którzy potrzebują czytadła, przy którym można wyłączyć myślenie i odetchnąć. I ponieważ stres codziennego życia sprawia, że podobne "odłączacze" (nie mylić z "odmóżdżaczami") są nam zwyczajnie potrzebne, to - niestety - problem z powieścią niemieckiego autora polega na tym, że mózg zamiast się wyciszyć, oburza się i frustruje.

Powodem złości jest kompletnie naciągana aż do przesady historia, którą trudno jest myślącemu człowiekowi zdzierżyć. I nie chodzi o nagłe, rzekomo wielce zaskakujące zwroty akcji, ale o samo jądro intrygi. Nie chcę tu zdradzać fabuły, ale pod koniec człowiekowi omal nie wyrywa się krzyk: "Dlaczego po prostu nie...?!". Sam bohater zadaje podobne pytanie, ale dostaje wymijającą odpowiedź, którą autor chciał szybko zbyć temat, próbując zatuszować niewiarygodnie grube nici nieprawdopodobieństwa, na których to wszystko jest utkane.

A zatem: pod względem technicznym - najprostsze czytadło, pod względem merytorycznym - ... *tu następuje okrzyk wściekłości*.

Jedynie dla tych, którym dogłębnie obojętne są brak logiki i prawdopodobieństwa w fabułach, a także nieracjonalne zachowania bohaterów i naciągane rozwiązania.


środa, 7 sierpnia 2013

Stosik



Cisza na notkowym blogu, ale ostatnio - niestety - udaje mi się jedynie zaczynać książki, nie kończyć. A oto najnowsze nabytki do obciążania regału.

W mojej bibliotece praktycznie nie ma powieści, więc tym razem zaszalałam i kupiłam całe trzy (och!). I jeszcze dorzuciłam komiks (ach!).